niedziela, 8 lipca 2012

Dodatek 1: "Primrose Payne"

(perspektywa Primrose)
Dzisiaj kończę szesnaście lat. Nie planowałam żadnej imprezy, ani tym bardziej nie żądałam od Jade i Niall’a prezentów. Nie mówiłam nawet do nich „mamo i tato”, gołym okiem było widać, że nie są moimi rodzicami. Miałam siedmioletnią przybraną siostrę, Daisy i kochałam ją. Najlepiej z naszej „wielkiej, kochanej rodzinki” dogadywałam się chyba z Heath’em. Średnio akceptowalny przez resztę, był jedyną osobą, która mnie rozumiała. To pewnie dlatego Valerie się z nim przyjaźniła.
Ale wracając do tematu: szesnaste urodziny. W Stanach Zjednoczonych to wielkie święto, ale tutaj, w Wielkiej Brytanii, to po prostu kolejny rok dla nastolatka. Jednak nie dla mnie. To dzisiaj miałam się dowiedzieć prawdy: jak umarli moi biologiczni rodzice, Valerie i Liam Payne’owie.
Odkąd skończyłam pięć lat domyśliłam się, że Jade nie jest moją matką. Spytałam ją wprost, a ona nie zaprzeczyła. Po kolejnych dwóch latach chciałam znać prawdę. W kółko powtarzali, że „jak będę starsza”. W wieku 9 lat zapadła decyzja: dowiem się o wszystkim w szesnaste urodziny.
Wstałam więc z łóżka, rozczesałam gęste, brązowe włosy i związałam je w mocny, koński ogon. Włożyłam koszulę w kratę i czarne rurki, a do tego ciemnobrązowe kozaczki – w końcu mieliśmy grudzień. Tak ubrana zeszłam na śniadanie, a Daisy spojrzała na mnie wielkimi, niebieskimi oczami:
- Wyglądasz jak ta pani ze zdjęcia – pokazała na fotografię Valerie i Liam’a siedzących na huśtawce ogrodowej. Moja rodzicielka miała dokładnie tak samo związane włosy, a ojciec podobne ubrania. Może gust jest w genach?
- Dziewczynki, chodźcie już, bo spóźnicie się do szkoły! – usłyszałyśmy w kuchni, gdzie Jade przyszykowała nam kanapki i gorącą herbatę.
- Wszystkiego najlepszego – usłyszałam równocześnie od wchodzącego od strony salonu do kuchni Niall’a, Jade i – z lekkim spóźnieniem – Daisy. Uśmiechnęłam się szeroko i uściskałam wszystkich, a potem zbliżyłam się do mojej prawnej opiekunki:
- To dzisiaj. Chcę poznać prawdę – wyszeptałam, a ona pobladła i spojrzała na swojego męża. Udawałam, że tego nie widzę i zabrałam się za pałaszowanie śniadania.
Po posiłku ciepło się ubrałam i odprowadziłam małą Horankę do szkoły, a sama udałam się do swojej. Na korytarzu spotkałam swoją przyjaciółkę i córkę Zayn’a i Blair, rok młodszą ode mnie Cheryl, która od razu mnie uściskała i dała paczuszkę z prezentem. Podziękowałam jej i odparłam, że prezenty otwieram później, a następnie schowałam go do torby.
Po lekcjach wróciłam do domu, upewniając się, że Cheryl zaprowadzi do swojego domu Daisy. Nie chciałam, żeby była przy rozmowie o moich rodzicach. A po za tym uwielbiała jedenastoletniego Jason’a Malik’a, bo zawsze dawał jej wygrywać w gry video, w przeciwieństwie do mnie.
- Wróciłam! – krzyknęłam od progu i ściągnęłam puchową kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki bez palców. Po zdjęciu butów włożyłam ciepłe kapcie. Poszłam do salonu, gdzie Horanowie siedzieli z albumem na kolanach.
- Co jest w środku? – spytałam.
- To twój prezent. Ale każde zdjęcie ma swoją historię. Może usiądź – zaproponował Niall, a ja pokiwałam głową i wykonałam jego polecenie. Spojrzałam na pierwsze zdjęcie.
- Czy to… mama i… Heath, tak?
- Tak kochanie. Oni… wiele razem przeszli, właściwie to… technicznie… mógłby być twoim ojcem… - zaczęła Jade.
- Ale nie jest, prawda? Mówiłaś, że jest nim Liam, ten ze zdjęcia w przedpokoju! – prawie krzyknęłam, a w kącikach oczu zebrały mi się łzy.
- Spokojnie, nie jest. Ma zielone oczy, jak twoja matka, a ty masz brązowe, zupełnie jak Liam. Chyba tylko to utwierdzało wszystkich w przekonaniu, że jesteś jego córką – zaśmiała się i przewróciła kilka stron do tyłu:
- To ja i Valerie gdy byłyśmy w twoim wieku.
Spojrzałam na zdjęcie: Jade była bardzo podoba do siebie. Może miała mniej kobiece kształty i bardziej dziecięce rysy, ale prawie niczym się nie różniła. Natomiast druga postać na zdjęciu… To byłam ja. Zielonooka wersja mnie, tylko… oh, bez nogi. O tym wiedziałam. Przy tym zdjęciu opiekunka opowiedziała mi, że Valerie już wtedy się cięła. Nie robiła wstępów, powiedziała to prosto z mostu.
Niall wspomniał, że rok wcześniej Liam pierwszy raz poszedł na przesłuchanie do X-Factor, a swoją małżonkę poznał dwa lata po ich zwycięstwie i kilka miesięcy po wydaniu pierwszej płyty.
Potem Jade opowiedziała mi, jak matka popadła w nałogi, a Niall dokładał fragmenty z życia taty. Szczęśliwego życia. W końcu doszli do punktu, w którym rodzice biorą ślub.
Tydzień po ślubie mama idzie do kliniki, bo tata znajduje seks taśmę z nią i Heath’em w rolach głównych. Wtedy kilka łez spłynęło po moich policzkach. Jade delikatnym gestem próbowała je otrzeć, ale ja odepchnęłam jej dłoń i kazałam opowiadać dalej.
Była w trzecim miesiącu ciąży. Nie wiedziała z kim. Nikt nie miał z nią kontaktu, aż do dnia wyjścia z kliniki. Dokładnie szesnaście lat temu, w dniu moich narodzin.
- Pamiętam… wszyscy stawiali, że będziesz chłopcem. Dosłownie, Harry i Louis chcieli ci nawet już ciuszki kupować. Ale Liam się nie zgadzał, dopóki sam cię nie zobaczy – próbował uśmiechnąć się Niall, ale średnio mu to wyszło.
- Skoro wyszła z kliniki to co… co się stało? Dlaczego oni… nie żyją? – dociekałam.
- W dwudzieste urodziny Valerie… zostawiła mi list – podała mi starą kartkę pachnącą krwią, a ja przeczytałam jej treść i wtedy zrozumiałam:
- Mama się nie wyleczyła do końca, prawda?
- Nikt tego nie wie – załkała Jade, nie mogąc wytrzymać. – Może przestała brać leki? Policja znalazła obok nich puste pudełeczka po lekach, a ty… ty spałaś, nawet jak wyły syreny policyjne. Obudziłaś się z płaczem dopiero, gdy cię zabraliśmy do domu Niall’a. Nikt nie wiedział, co z tobą zrobić. Krążyłaś z mojego mieszkania do domu chłopaków – no i twojej babci, mamy Valerie.
- Nie pamiętam jej – pociągnęłam nosem.
- Babcia Humphrey przeszła załamanie nerwowe i zawał serca. Umarła gdy miałaś dwa latka – pocałował mnie w głowę Niall, a ja przytuliłam się do niego.
- Dlaczego babcia Payne wam nie pomagała? Znaczy, teraz przyjeżdża co święta, jak ciocie.
- Mieszkała za daleko, tak samo jak Ruth i Nicole. Nie wiem dlaczego cię nam zostawili. Może wiedzieli, że pokochamy cię jak własną córkę? Bo dla nas jesteś jak pierworodna wiesz, kochanie? – spojrzała mi w oczy Jade, a ja pokiwałam głową ze łzami w oczach. Przytuliła się do mnie i Niall’a, a po kilku minutach uścisku usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stała cała nasza „pokręcona rodzinka”:
Zayn i Blair z Cheryl i Jason’em – przyprowadzili Daisy; Harry i Jeanette z wyraźnym brzuszkiem oraz Louis i Olive z czteroletnią Abigail. Ta ostatnia czwórka ma niecodzienne relacje seksualne, chodź – jak widać – z tego też są dzieci.
- 100 lat Prim! – krzyczeli wszyscy dookoła, ściskając mnie i całując. Kilka chwil później przyjechały też ciocie Ruth i Nicole tłumacząc babcię, która była w sanatorium. Zjawił się też Blaine – brat Jade, który obecnie miał 21 lat oraz Greg – brat Niall’a z żoną Alicią.
Wieczorem, po ucichnięciu całego zgiełku – a powodowały go tylko Jason, Daisy i Abigail i nie stałoby się to, gdyby Nicole nie dała mi w prezencie kompletu bielizny, w tym za dużego stanika, który od razu podwędziły mi dzieciaki. Gdy „maluchy” pozasypiały, a Cheryl wróciła do domu, bo miała jeszcze lekcje do odrobienia, dorośli postanowili zacząć wspominać, jak to wszyscy się poznali.
Nie chcąc im przeszkadzać, chwyciłam szkolną torbę i udałam się na górę. Po odrobieniu zadań domowych – w tym napisaniu 4-stronnicowego opowiadania na angielski – postanowiłam otworzyć prezent od Cheryl. Przy wstążce był bilecik z napisem:
„Twoja mama dała go mojej. Teraz czas na wymianę pokoleniową.
- Twoja Cheryl x”
Powoli otworzyłam pudełeczko. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy naszyjnik, jaki w życiu widziałam. Srebrny, z małym serduszkiem i wygrawerowanym napisem: FOREVER.
Oczy znowu mi się zaszkliły. No tak, Jade mówiła, że… mama przyjaźniła się również z Blair i Jeanette. Zaczęłam bawić się naszyjnikiem. W pewnym momencie śmiesznie kliknął i otworzył się:
W środku było zdjęcie mamy i Jeanette, całujących w policzki stojącą na środku zdjęcia roześmianą Blair w czapce-bejsbolówce z napisem „Z.M”.
Wtedy usłyszałam od strony komputera, że ktoś dzwonił do mnie na Skype: to Heath, pewnie chciał złożyć życzenia. Odebrałam, włączając kamerkę.
- Witaj szesnastolatko – uśmiechnął się.
- Sto lat – dodała siedząca obok niego Danielle, jego żona od dobrych trzynastu lat.
- Dzięki. Słuchajcie, dziś jest mój dzień… opowiecie mi coś o rodzicach? Proszę. Niall mówił mi, że jakiś czas chodziłaś z tatą. No a ty, Heath… mogłeś być nawet moim ojcem – powtórzyłam słowa Jade, a tancerz pokiwał głową.
Opowiedzieli mi wszystko z trochę innej perspektywy. Dan przyznała, że poznała Heath’a, gdy studiował, a ona robiła licencjat. Zakochanie od pierwszego wejrzenia i tak dalej. Ale potem przyszła wiadomość o śmierci mamy. Somerhalder się załamał i nie chciał z nikim rozmawiać. Nie mógł znieść bezsilności, tego, że nie mógł jej pomóc. W końcu na jakiś czas rozstał się z Danielle. Poszedł na terapię. To mu pomogło. Zeszli się i teraz mają trzecie dziecko w drodze: poprzednie to dwunastoletnia Ashley i pięcioletnia Rubin.
- Dziękuję, jesteście kochani – miałam ochotę już ich uściskać, chodź zawsze przyjeżdżali do UK na Święta Bożego Narodzenia, które wypadały około dwa tygodnie po moich urodzinach.
- Nie ma za co – odpowiedzieli razem i rozłączyli się, bo usłyszeli pretensje Ashley o coś, co rzekomo zrobiła Rubin.
Znałam prawdę o rodzicach. Może i postąpili źle, dając się chorobie mamy, ale… tata zrobił to z miłości. Rodzice kochali siebie nawzajem bardziej ode mnie. Każdy by wyciągnął taki wniosek. Ale słysząc śmiechy z dołu, sama mam uśmiech na ustach. Bo to są ludzie, których bezgranicznie kocham. To jest moja rodzina. Czasem dziękuję losowi, że stało się tak, a nie inaczej.
Bo przeznaczenia nie da się oszukać.
_______________________________________________________
Hello! Witajcie w pierwszym dodatku, w jakimś stopniu kontynuacji tego opowiadania ;) Pisałam o tym w notce do Epilogu, ale może ktoś nie doczytał, więc to dla niego zaskoczenie, hah. Anyway, nie wiem ile dokładnie ich będzie, chodź mam już w zanadrzu drugi, trochę z innej perspektywy ;)
Gdzie jeszcze możecie mnie znaleźć? A no na nowym blogu, gdzie One Direction są... agentami FBI! Trochę odbiegłam od tego, co zazwyczaj piszę, ale niewiele, więc... TUTAJ możecie znaleźć już prolog+3 rodziały.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
następny dodatek dodam po 'osiągnięciu' 30 komentarzy, jak to było w przypadku rozdziałów x
@MargaaStyles xx

27 komentarzy:

  1. I znowu się popłakałam -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. *_______________* rzygam tęczą. Niall i Jade *-* o matko mam dzieci! :D hahahahahah a czworokącik żan oczywiście się nie zmienił xd Świetny dodatek i jestem ciekawa jaki będzie kolejny :) Dawajcie te 30 komentarzy! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. omfg to naprawde naprawde słodkie i piękne :c i takie smutne ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyciskacz łez... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo nam wszystkim podoba się ten blog. Cieszę się z tych dodatków, bo przynajmniej nie tęsknię za opowiadaniem ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest piękne.. naprawdę nie wiem jakimi słowami mogę to wyrazić, twój styl pisania i to co powstaje na tym blogu..
    jesteś niesamowitą pisarką.. weź swój talent pd uwagę, bo myślę, że w przyszłości możesz zrobić wielką karierę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Możesz nie uzbierać 30 komentarzy, ponieważ był już epilog i ludzie mogli nie przeczytać tej notki pod epilogiem..
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że kolejny dodatek będzie tak niesamowity jak ten :)

      Usuń
  6. mam nadzieje że uzbiera się 30 komentarzy. ten blog jest niesamowity. czyta go nawet moja siostra która nie jest Directioner ale uwielbia sposób w jaki piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie kocham Cię *.* Jakie to piękne ;o A pod koniec łzy mi się zbierały ;d Masz talent i mam nadzieję że go nie zmarnujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! <3 *____* takie piękne... ja nie wiem co powiedzieć.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. wow świetnie, że wszystko się ułożyło i że rodzinka tak sie powiększyła. ; DD
    trochę smutno się zrobiło na wspomnienie o Liam'ie i Valerie. ; ((
    czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek.♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jej, to jest super. Ciekawa jestem tylko czy uda ci się jeszcze bardziej namieszać. ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. może dodasz po 20 komentarzach? dużo osób moze już nie komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super ;) dodawaj szybko nastepny dodatek

    OdpowiedzUsuń
  13. OMGYGY :OO I FUCKIN' LOVE IT ♥ JEDZIEMY Z TYM KOKSEM , I WANT , I WANT , IWANT DRUGI DODATEK XD UGHHH , SZKODA , ŻE KONIEC TEGO OPOWIADANIA :< BYŁO NA SERIO EPICKIE , NO CHOCIAŻ ZOSTAJĄ DODATKI ;D
    @Kurasseq XOXO

    OdpowiedzUsuń
  14. CUUUUUUUUUUUUUDOWNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY !!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ojejku. piękny dodatek. naprawdę bardzo mi się podoba. masz wieeeeelki talent. nie zmarnuj go (: x

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajny do datek i opowiadanie czekam na więcej:*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej niesamowite.. Ten dodatek jest świetny.<33 [becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojejku, ten dodatek jest cudny :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogę... w trzy/cztery dni przeczytałam wszystko, a teraz czytam to i ryczę... a jeszcze drugi dodatek przede mną. Płaczę i no, normalnie nie mogę. Wiesz co...? Valerie... ona bardzo przypomina mi mnie... ale, to już nie ważne

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże! Co ty ze mną robisz? Ryczę przed ekranem!!! Jakoś to wszystko mi się w głownie nie mieści... Czytam 2 dodatek... Może otrę łzy, ale popłaczę sb dalej... :* Dzięki :)
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten rozdział jest niesamowity to opowiadanie jest niesamowite. Jak to czytałam to się poryczałam serio. Pisza dalej życzę ci weny :*

    OdpowiedzUsuń