(perspektywa
Primrose)
Dzisiaj kończę szesnaście lat. Nie planowałam żadnej
imprezy, ani tym bardziej nie żądałam od Jade i Niall’a prezentów. Nie mówiłam
nawet do nich „mamo i tato”, gołym okiem było widać, że nie są moimi rodzicami.
Miałam siedmioletnią przybraną siostrę, Daisy i kochałam ją. Najlepiej z naszej
„wielkiej, kochanej rodzinki” dogadywałam się chyba z Heath’em. Średnio
akceptowalny przez resztę, był jedyną osobą, która mnie rozumiała. To pewnie
dlatego Valerie się z nim przyjaźniła.
Ale wracając do tematu: szesnaste urodziny. W
Stanach Zjednoczonych to wielkie święto, ale tutaj, w Wielkiej Brytanii, to po
prostu kolejny rok dla nastolatka. Jednak nie dla mnie. To dzisiaj miałam się
dowiedzieć prawdy: jak umarli moi biologiczni rodzice, Valerie i Liam
Payne’owie.
Odkąd skończyłam pięć lat domyśliłam się, że Jade
nie jest moją matką. Spytałam ją wprost, a ona nie zaprzeczyła. Po kolejnych
dwóch latach chciałam znać prawdę. W kółko powtarzali, że „jak będę starsza”. W
wieku 9 lat zapadła decyzja: dowiem się o wszystkim w szesnaste urodziny.
Wstałam więc z łóżka, rozczesałam gęste, brązowe
włosy i związałam je w mocny, koński ogon. Włożyłam koszulę w kratę i czarne
rurki, a do tego ciemnobrązowe kozaczki – w końcu mieliśmy grudzień. Tak ubrana
zeszłam na śniadanie, a Daisy spojrzała na mnie wielkimi, niebieskimi oczami:
- Wyglądasz jak ta pani ze zdjęcia – pokazała na
fotografię Valerie i Liam’a siedzących na huśtawce ogrodowej. Moja rodzicielka
miała dokładnie tak samo związane włosy, a ojciec podobne ubrania. Może gust
jest w genach?
- Dziewczynki, chodźcie już, bo spóźnicie się do
szkoły! – usłyszałyśmy w kuchni, gdzie Jade przyszykowała nam kanapki i gorącą
herbatę.
- Wszystkiego najlepszego – usłyszałam równocześnie
od wchodzącego od strony salonu do kuchni Niall’a, Jade i – z lekkim
spóźnieniem – Daisy. Uśmiechnęłam się szeroko i uściskałam wszystkich, a potem
zbliżyłam się do mojej prawnej opiekunki:
- To dzisiaj. Chcę poznać prawdę – wyszeptałam, a
ona pobladła i spojrzała na swojego męża. Udawałam, że tego nie widzę i
zabrałam się za pałaszowanie śniadania.
Po posiłku ciepło się ubrałam i odprowadziłam małą
Horankę do szkoły, a sama udałam się do swojej. Na korytarzu spotkałam swoją
przyjaciółkę i córkę Zayn’a i Blair, rok młodszą ode mnie Cheryl, która od razu
mnie uściskała i dała paczuszkę z prezentem. Podziękowałam jej i odparłam, że
prezenty otwieram później, a następnie schowałam go do torby.
Po lekcjach wróciłam do domu, upewniając się, że
Cheryl zaprowadzi do swojego domu Daisy. Nie chciałam, żeby była przy rozmowie
o moich rodzicach. A po za tym uwielbiała jedenastoletniego Jason’a Malik’a, bo
zawsze dawał jej wygrywać w gry video, w przeciwieństwie do mnie.
- Wróciłam! – krzyknęłam od progu i ściągnęłam
puchową kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki bez palców. Po zdjęciu butów
włożyłam ciepłe kapcie. Poszłam do salonu, gdzie Horanowie siedzieli z albumem
na kolanach.
- Co jest w środku? – spytałam.
- To twój prezent. Ale każde zdjęcie ma swoją historię.
Może usiądź – zaproponował Niall, a ja pokiwałam głową i wykonałam jego
polecenie. Spojrzałam na pierwsze zdjęcie.
- Czy to… mama i… Heath, tak?
- Tak kochanie. Oni… wiele razem przeszli, właściwie
to… technicznie… mógłby być twoim ojcem… - zaczęła Jade.
- Ale nie jest, prawda? Mówiłaś, że jest nim Liam,
ten ze zdjęcia w przedpokoju! – prawie krzyknęłam, a w kącikach oczu zebrały mi
się łzy.
- Spokojnie, nie jest. Ma zielone oczy, jak twoja
matka, a ty masz brązowe, zupełnie jak Liam. Chyba tylko to utwierdzało
wszystkich w przekonaniu, że jesteś jego córką – zaśmiała się i przewróciła
kilka stron do tyłu:
- To ja i Valerie gdy byłyśmy w twoim wieku.
Spojrzałam na zdjęcie: Jade była bardzo podoba do
siebie. Może miała mniej kobiece kształty i bardziej dziecięce rysy, ale prawie
niczym się nie różniła. Natomiast druga postać na zdjęciu… To byłam ja.
Zielonooka wersja mnie, tylko… oh, bez nogi. O tym wiedziałam. Przy tym zdjęciu
opiekunka opowiedziała mi, że Valerie już wtedy się cięła. Nie robiła wstępów,
powiedziała to prosto z mostu.
Niall wspomniał, że rok wcześniej Liam pierwszy raz
poszedł na przesłuchanie do X-Factor, a swoją małżonkę poznał dwa lata po ich
zwycięstwie i kilka miesięcy po wydaniu pierwszej płyty.
Potem Jade opowiedziała mi, jak matka popadła w
nałogi, a Niall dokładał fragmenty z życia taty. Szczęśliwego życia. W końcu
doszli do punktu, w którym rodzice biorą ślub.
Tydzień po ślubie mama idzie do kliniki, bo tata
znajduje seks taśmę z nią i Heath’em w rolach głównych. Wtedy kilka łez
spłynęło po moich policzkach. Jade delikatnym gestem próbowała je otrzeć, ale
ja odepchnęłam jej dłoń i kazałam opowiadać dalej.
Była w trzecim miesiącu ciąży. Nie wiedziała z kim.
Nikt nie miał z nią kontaktu, aż do dnia wyjścia z kliniki. Dokładnie szesnaście
lat temu, w dniu moich narodzin.
- Pamiętam… wszyscy stawiali, że będziesz chłopcem.
Dosłownie, Harry i Louis chcieli ci nawet już ciuszki kupować. Ale Liam się nie
zgadzał, dopóki sam cię nie zobaczy – próbował uśmiechnąć się Niall, ale
średnio mu to wyszło.
- Skoro wyszła z kliniki to co… co się stało?
Dlaczego oni… nie żyją? – dociekałam.
- W dwudzieste urodziny Valerie… zostawiła mi list –
podała mi starą kartkę pachnącą krwią, a ja przeczytałam jej treść i wtedy
zrozumiałam:
- Mama się nie wyleczyła do końca, prawda?
- Nikt tego nie wie – załkała Jade, nie mogąc
wytrzymać. – Może przestała brać leki? Policja znalazła obok nich puste
pudełeczka po lekach, a ty… ty spałaś, nawet jak wyły syreny policyjne.
Obudziłaś się z płaczem dopiero, gdy cię zabraliśmy do domu Niall’a. Nikt nie
wiedział, co z tobą zrobić. Krążyłaś z mojego mieszkania do domu chłopaków – no
i twojej babci, mamy Valerie.
- Nie pamiętam jej – pociągnęłam nosem.
- Babcia Humphrey przeszła załamanie nerwowe i zawał
serca. Umarła gdy miałaś dwa latka – pocałował mnie w głowę Niall, a ja
przytuliłam się do niego.
- Dlaczego babcia Payne wam nie pomagała? Znaczy,
teraz przyjeżdża co święta, jak ciocie.
- Mieszkała za daleko, tak samo jak Ruth i Nicole.
Nie wiem dlaczego cię nam zostawili. Może wiedzieli, że pokochamy cię jak
własną córkę? Bo dla nas jesteś jak pierworodna wiesz, kochanie? – spojrzała mi
w oczy Jade, a ja pokiwałam głową ze łzami w oczach. Przytuliła się do mnie i
Niall’a, a po kilku minutach uścisku usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam
otworzyć, a w drzwiach stała cała nasza „pokręcona rodzinka”:
Zayn i Blair z Cheryl i Jason’em – przyprowadzili
Daisy; Harry i Jeanette z wyraźnym brzuszkiem oraz Louis i Olive z czteroletnią
Abigail. Ta ostatnia czwórka ma niecodzienne relacje seksualne, chodź – jak
widać – z tego też są dzieci.
- 100 lat Prim! – krzyczeli wszyscy dookoła,
ściskając mnie i całując. Kilka chwil później przyjechały też ciocie Ruth i
Nicole tłumacząc babcię, która była w sanatorium. Zjawił się też Blaine – brat
Jade, który obecnie miał 21 lat oraz Greg – brat Niall’a z żoną Alicią.
Wieczorem, po ucichnięciu całego zgiełku – a
powodowały go tylko Jason, Daisy i Abigail i nie stałoby się to, gdyby Nicole
nie dała mi w prezencie kompletu bielizny, w tym za dużego stanika, który od
razu podwędziły mi dzieciaki. Gdy „maluchy” pozasypiały, a Cheryl wróciła do
domu, bo miała jeszcze lekcje do odrobienia, dorośli postanowili zacząć
wspominać, jak to wszyscy się poznali.
Nie chcąc im przeszkadzać, chwyciłam szkolną torbę i
udałam się na górę. Po odrobieniu zadań domowych – w tym napisaniu
4-stronnicowego opowiadania na angielski – postanowiłam otworzyć prezent od
Cheryl. Przy wstążce był bilecik z napisem:
„Twoja
mama dała go mojej. Teraz czas na wymianę pokoleniową.
- Twoja Cheryl x”
- Twoja Cheryl x”
Powoli otworzyłam pudełeczko. Moim oczom ukazał się
najpiękniejszy naszyjnik, jaki w życiu widziałam. Srebrny, z małym serduszkiem
i wygrawerowanym napisem: FOREVER.
Oczy znowu mi się zaszkliły. No tak, Jade mówiła,
że… mama przyjaźniła się również z Blair i Jeanette. Zaczęłam bawić się
naszyjnikiem. W pewnym momencie śmiesznie kliknął i otworzył się:
W środku było zdjęcie mamy i Jeanette, całujących w
policzki stojącą na środku zdjęcia roześmianą Blair w czapce-bejsbolówce z
napisem „Z.M”.
Wtedy usłyszałam od strony komputera, że ktoś
dzwonił do mnie na Skype: to Heath, pewnie chciał złożyć życzenia. Odebrałam,
włączając kamerkę.
- Witaj szesnastolatko – uśmiechnął się.
- Sto lat – dodała siedząca obok niego Danielle,
jego żona od dobrych trzynastu lat.
- Dzięki. Słuchajcie, dziś jest mój dzień… opowiecie
mi coś o rodzicach? Proszę. Niall mówił mi, że jakiś czas chodziłaś z tatą. No
a ty, Heath… mogłeś być nawet moim ojcem – powtórzyłam słowa Jade, a tancerz
pokiwał głową.
Opowiedzieli mi wszystko z trochę innej perspektywy.
Dan przyznała, że poznała Heath’a, gdy studiował, a ona robiła licencjat.
Zakochanie od pierwszego wejrzenia i tak dalej. Ale potem przyszła wiadomość o
śmierci mamy. Somerhalder się załamał i nie chciał z nikim rozmawiać. Nie mógł
znieść bezsilności, tego, że nie mógł jej pomóc. W końcu na jakiś czas rozstał
się z Danielle. Poszedł na terapię. To mu pomogło. Zeszli się i teraz mają
trzecie dziecko w drodze: poprzednie to dwunastoletnia Ashley i pięcioletnia
Rubin.
- Dziękuję, jesteście kochani – miałam ochotę już
ich uściskać, chodź zawsze przyjeżdżali do UK na Święta Bożego Narodzenia,
które wypadały około dwa tygodnie po moich urodzinach.
- Nie ma za co – odpowiedzieli razem i rozłączyli
się, bo usłyszeli pretensje Ashley o coś, co rzekomo zrobiła Rubin.
Znałam prawdę o rodzicach. Może i postąpili źle,
dając się chorobie mamy, ale… tata zrobił to z miłości. Rodzice kochali siebie
nawzajem bardziej ode mnie. Każdy by wyciągnął taki wniosek. Ale słysząc
śmiechy z dołu, sama mam uśmiech na ustach. Bo to są ludzie, których
bezgranicznie kocham. To jest moja rodzina. Czasem dziękuję losowi, że stało
się tak, a nie inaczej.
Bo przeznaczenia nie da się oszukać.
_______________________________________________________
Hello! Witajcie w pierwszym dodatku, w jakimś stopniu kontynuacji tego opowiadania ;) Pisałam o tym w notce do Epilogu, ale może ktoś nie doczytał, więc to dla niego zaskoczenie, hah. Anyway, nie wiem ile dokładnie ich będzie, chodź mam już w zanadrzu drugi, trochę z innej perspektywy ;)
_______________________________________________________
Hello! Witajcie w pierwszym dodatku, w jakimś stopniu kontynuacji tego opowiadania ;) Pisałam o tym w notce do Epilogu, ale może ktoś nie doczytał, więc to dla niego zaskoczenie, hah. Anyway, nie wiem ile dokładnie ich będzie, chodź mam już w zanadrzu drugi, trochę z innej perspektywy ;)
Gdzie jeszcze możecie mnie znaleźć? A no na nowym blogu, gdzie One Direction są... agentami FBI! Trochę odbiegłam od tego, co zazwyczaj piszę, ale niewiele, więc... TUTAJ możecie znaleźć już prolog+3 rodziały.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
następny dodatek dodam po 'osiągnięciu' 30 komentarzy, jak to było w przypadku rozdziałów x
@MargaaStyles xx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
następny dodatek dodam po 'osiągnięciu' 30 komentarzy, jak to było w przypadku rozdziałów x
@MargaaStyles xx
świetne :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ;D
OdpowiedzUsuń*____*. Nie mam słów.
OdpowiedzUsuńjej <33 super! xxx
OdpowiedzUsuńI znowu się popłakałam -.-
OdpowiedzUsuń*_______________* rzygam tęczą. Niall i Jade *-* o matko mam dzieci! :D hahahahahah a czworokącik żan oczywiście się nie zmienił xd Świetny dodatek i jestem ciekawa jaki będzie kolejny :) Dawajcie te 30 komentarzy! :D
OdpowiedzUsuńomfg to naprawde naprawde słodkie i piękne :c i takie smutne ;c
OdpowiedzUsuńWyciskacz łez... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo nam wszystkim podoba się ten blog. Cieszę się z tych dodatków, bo przynajmniej nie tęsknię za opowiadaniem ;))
OdpowiedzUsuńto jest piękne.. naprawdę nie wiem jakimi słowami mogę to wyrazić, twój styl pisania i to co powstaje na tym blogu..
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowitą pisarką.. weź swój talent pd uwagę, bo myślę, że w przyszłości możesz zrobić wielką karierę :)
P.S. Możesz nie uzbierać 30 komentarzy, ponieważ był już epilog i ludzie mogli nie przeczytać tej notki pod epilogiem..
UsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że kolejny dodatek będzie tak niesamowity jak ten :)
mam nadzieje że uzbiera się 30 komentarzy. ten blog jest niesamowity. czyta go nawet moja siostra która nie jest Directioner ale uwielbia sposób w jaki piszesz.
OdpowiedzUsuńNormalnie kocham Cię *.* Jakie to piękne ;o A pod koniec łzy mi się zbierały ;d Masz talent i mam nadzieję że go nie zmarnujesz :)
OdpowiedzUsuńsuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! <3 *____* takie piękne... ja nie wiem co powiedzieć.... ;)
OdpowiedzUsuńwow świetnie, że wszystko się ułożyło i że rodzinka tak sie powiększyła. ; DD
OdpowiedzUsuńtrochę smutno się zrobiło na wspomnienie o Liam'ie i Valerie. ; ((
czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek.♥
Jej, to jest super. Ciekawa jestem tylko czy uda ci się jeszcze bardziej namieszać. ;D
OdpowiedzUsuńmoże dodasz po 20 komentarzach? dużo osób moze już nie komentować :)
OdpowiedzUsuńSuper ;) dodawaj szybko nastepny dodatek
OdpowiedzUsuńOMGYGY :OO I FUCKIN' LOVE IT ♥ JEDZIEMY Z TYM KOKSEM , I WANT , I WANT , IWANT DRUGI DODATEK XD UGHHH , SZKODA , ŻE KONIEC TEGO OPOWIADANIA :< BYŁO NA SERIO EPICKIE , NO CHOCIAŻ ZOSTAJĄ DODATKI ;D
OdpowiedzUsuń@Kurasseq XOXO
CUUUUUUUUUUUUUDOWNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY !!!!! :D
OdpowiedzUsuńojejku. piękny dodatek. naprawdę bardzo mi się podoba. masz wieeeeelki talent. nie zmarnuj go (: x
OdpowiedzUsuńBardzo fajny do datek i opowiadanie czekam na więcej:*
OdpowiedzUsuńJej niesamowite.. Ten dodatek jest świetny.<33 [becausetruelovecannothide.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńOjejku, ten dodatek jest cudny :3
OdpowiedzUsuńNie mogę... w trzy/cztery dni przeczytałam wszystko, a teraz czytam to i ryczę... a jeszcze drugi dodatek przede mną. Płaczę i no, normalnie nie mogę. Wiesz co...? Valerie... ona bardzo przypomina mi mnie... ale, to już nie ważne
OdpowiedzUsuńCZEKAM ;) x
OdpowiedzUsuńBoże! Co ty ze mną robisz? Ryczę przed ekranem!!! Jakoś to wszystko mi się w głownie nie mieści... Czytam 2 dodatek... Może otrę łzy, ale popłaczę sb dalej... :* Dzięki :)
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
Ten rozdział jest niesamowity to opowiadanie jest niesamowite. Jak to czytałam to się poryczałam serio. Pisza dalej życzę ci weny :*
OdpowiedzUsuń