czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 22: "Put under the pressure of walking in your shoes..."

(perspektywa Valerie)
Spojrzałam na lekarza z szeroko otwartymi oczami. Podał mi kartkę z wynikami, a ja dotknęłam swojego brzucha. Racja, urósł trochę, ale…
- Przez ten cały czas miałam okres. To niemożliwe – pokręciłam głową.
- Widocznie płód ułożył się tak, że krew miesiączkowa mogła przepływać.
- Ale to niemożliwe. Ja nie mogę być w ciąży, nie teraz… Nie tutaj – pogłaskałam dłonią swój brzuch, a potem spadł na niego potok łez. Jeremy i pielęgniarka zostawili mnie, zamykając w sali na klucz, a ja położyłam się i pozwoliłam łzom płynąć. Co innego miałam zrobić? Liam widział moją seks taśmę. Nie udało mi się zakończyć życia. Jestem w trzecim miesiącu ciąży… Trzecim. A kiedy byłam z Heath’em… Czerwiec, maj, kwiecień… Ale z Liam’em byłam krótko potem. Świetnie. I jeszcze nie wiem kto jest ojcem. Zamknęłam oczy i pod wpływem płaczu i leków odpłynęłam.
(perspektywa Louis’a)
Po powrocie ze szpitala przyszedłem do domu i zapukałem do drzwi pokoju Harry’ego, a potem od razu wszedłem do środka:
- Co robisz? – spytałem, gdy on siedział przy kompie.
- A nic, Twitter i te sprawy – wzruszył ramionami i odwrócił się twarzą do mnie. – Jak Valerie?
- Musi tam zostać pół roku, jest naprawdę… naprawdę chora – pokręciłem głową, wzdychając.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Pamiętasz, jak ci się strasznie podobała, zanim ją poznaliśmy?
- Kto powiedział, że przestała? – śmiesznie poruszyłem brwiami, a potem machnąłem ręką i spoważniałem. – Chyba jestem gotowy, żeby wyznać, co czuję do Olive, wiesz?
- I jesteś tego pewien?
- Tak, Harry, jestem.
- Ok., ale zanim co… - wstał z krzesła i zamknął drzwi na klucz. – Masz mnie – pocałował mnie delikatnie.
- Kocham cię, Harry – wyznałem i podczas kolejnego pocałunku rozchyliłem wargi, abyśmy mogli cieszyć się francuskim pocałunkiem.
- Ja też cię kocham, Louis. Zawsze będę – wyznał, a potem kontynuowaliśmy całowanie.
Następnego dnia poszedłem do Olive, która akurat miała wolne i otworzyła mi w samym bikini.
- Widzę, że przeszkadzam? – uniosłem brew, uśmiechając się.
- Nie, opalałam się po prostu – wzruszyła ramionami. – Wejdź – dodała, a potem poszliśmy do jej pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Wiesz… nie kocham Jade… - zacząłem.
- Mówiłam ci, zagrały emoc…
- …bo kocham ciebie – wziąłem głęboki oddech, czekając na jej reakcję. Najpierw szeroko otworzyła niebieskie oczy ze zdziwienia, a potem zmieszała się:
- Ale ty i Harry…
- On ma dziewczynę, ale mimo wszystko się kochamy. Znaczy zrozumiem, jeśli ty nie czujesz tego, co ja, ale… - ale ona już zatkała mi usta pocałunkiem. Od jak dawna nie całowałem kobiety? Pół roku? Więcej? Jej wargi całkowicie różniły się od warg Harry’ego, były delikatne, miękkie… i pachniała tak słodko: kremem z filtrem, truskawkami i papierosami.
- Ja też cię kocham, Louis – wyznała i jeszcze tego samego dnia doszliśmy do tzw. „drugiej bazy”.
5 miesięcy później, 11 grudzień 2012:
[ PODKŁAD: Linkin Park - Numb ]
(perspektywa Valerie)
- Jesz za pięciu, a nie za dwóch – zaśmiała się Vanessa, kręcąc głową, gdy siedziałyśmy na stołówce podczas lunchu. Od pięciu miesięcy przebywałam na terapii odwykowej… Od samookaleczania się, myśli samobójczych i papierosów. Z tym trzecim i tak musiałam odpuścić, nie chciałam zatruć dziecka. A kim była Vanessa? Byłą nimfomanką, która miała pokój zaraz obok mojego. Przyszła jakiś miesiąc po mnie i była w naprawdę kiepskim stanie. Miała partnera, swojego narzeczonego, ale dorabiała jako prostytutka. No, może „dorabiała” to nie najlepsze słowo, bo robiła to za darmo. W końcu gdy chciała rzucić się na pierwszego, lepszego faceta, wezwano policję i trafiła tutaj. Jest z nią lepiej, chodź wyznała mi, że podobno się masturbuje. Ja nie wnikam.
- Weź mnie nie strasz, że to jakieś czworaczki – otworzyłam szeroko oczy, kontynuując spożywanie steku. – Co słychać u Josh’a?
- Masz na myśli mojego BYŁEGO Josh’a? – uniosła brew. – Znalazł sobie inną. Wiesz, nie chciał mieć złej opinii w pracy – dodała ironicznie.
- Ciebie chociaż może ktoś odwiedzać – westchnęłam.
- Jeremy nadal nie pozwala na wizyty, hmm?
- Jakby to coś dało. Pobyłam sobie tydzień szczęśliwą mężatką i od tamtej pory żadnych wieści od Liam’a. Ja myślę, że on się załamał, wiesz? Jest wrażliwy, a to mogło go naprawdę zszokować…
- Nie, ja po prostu myślę, że Jeremy ci nic nie przekazuje. Nie martw się, obie jakoś z tego wyjdziemy – ścisnęła moją dłoń, a ja pokiwałam głową i wróciłam do jedzenia.
Po lunchu jak zawsze miałam terapię z Jeremy’m. Szczerze? Niezbyt je lubiłam. Już wolałam wyżalać się Vanessie.
- Co jest doktorku? – powiedziałam tonem królika Bugs’a.
- Dzisiaj nie będziesz rozmawiać ze mną, Valerie.
- Tylko ze mną – usłyszałam głos z drugiego końca pokoju. Siedziała tam moja mama, z poważnym, a jednocześnie zatroskanym wyrazem twarzy.
- Jeremy, nie mów mi, że jej wszystko powiedziałeś – pokręciłam głową.
- Musiałem.
- Nienawidzę cię.
- Nie ma za co – westchnął. – Zostawiam was same. Nie pozabijajcie się.
- Dam radę – mruknęła moja mama. – Cześć, Valerie.
- Cześć, mamo – wywróciłam oczami i usiadłam naprzeciwko niej. – To co, rodzinna terapia, tak? – prychnęłam.
- Nie. Po prostu… przypomnij sobie, czym cię denerwowałam. A potem wygarnij mi moje błędy – przełknęła ślinę.
Rozsiadłam się wygodniej i wspomnienia sprzed 4-5 lat powróciły:
Miałam niecałe 15 lat. Właśnie wróciłam ze spaceru z Jade, było koło 18. Rodzice byli w pracy, więc odrobiłam lekcje, pouczyłam się, a następnie zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Jakieś pół godziny później mama wróciła z pracy(bo tata pracował tak, że miał dobę służby, a potem 2 doby wolnego) i zrobiła kolację. Zjadłyśmy ją, razem oglądając jakieś seriale.
- Odrobiłaś lekcje? – spytała po kolacji.
- Mhm – mruknęłam, przerzucając kanały. W międzyczasie mama umyła naczynia i posprzątała kuchnię. Po godzinie wróciła do salonu, gdzie czytałam gazetę.
- Może byś się pouczyła? A wychodziłaś dzisiaj w ogóle z domu? W ogóle się nie ruszasz z tej kanapy, tylko tłuszcz ci się odkłada! A jak już tak siedzisz, to mogłaś posprzątać w pokoju, zawsze masz taki syf na biurku!
Nie odpowiedziałam. Nie miałam nawet już siły. Po prostu poszłam na górę do pokoju i po raz kolejny się pocięłam.
Kolejne wspomnienie.
4 września 2008. Akurat oglądałam przesłuchania do piątej edycji brytyjskiego XFactor’a. Miał zaśpiewać 14-letni(a rocznikowo 15-letni) Liam Payne. Ale nie dane mi było go posłuchać, bo tata po prostu chamsko wyłączył mi telewizor.
- Co jest?! – krzyknęłam.
- Nie zmyłaś naczyń.
- No i? – uniosłam brew. – Mówiłam ci, brzydzę się tego, tak jak i pająków – wyjaśniłam. – Więc oddaj mi pilot, bo leci XFactor…
- Nie będzie żadnego XFactor’a dopóki nie zmyjesz naczyń – dodała mama, wchodząc do salonu.
- Tak? No to obejdzie się! – prychnęłam. I znowu się pocięłam.
I kolejna scena, tym razem miałam 17 lat, był 11 grudnia 2010.
- Wiesz, że Jade jutro wyjeżdża? Jennifer mi mówiła – powiedziała mama, gdy leżałam na kanapie z gorączką i oglądałam finał XFactor. Bardzo liczyłam, że wygrają One Direction, wysłałam już chyba ze 100 SMS-ów.
- Nie obchodzi mnie to – pociągnęłam nosem i wysłałam kolejnego SMS’a. Mama usiadła obok mnie i spojrzała w ekran.
- Przecież oni już to śpiewali, prawda? – zauważyła.
- Tak, ale to był ich pierwszy wspólny występ i chcieli jakby… odtworzyć magię tej chwili. Znaczy tak mi się wydaje – wyjaśniłam. – A po za tym Torn jest świetne – dodałam i upiłam łyk herbaty stojącej na stoliku.
- Po finale się pouczysz, masz sprawdziany…
- Mamo, ja przed Świętami nie wrócę do szkoły – jęknęłam, a ona tylko westchnęła. Wiedziała, że mam doła z powodu wyjazdu i kłótni z Jade. Potem sprawa jeszcze się pogorszyła, gdy One Direction jednak nie wygrali. Byłam zdruzgotana. Może to głupota, ale… po prostu nie chciałam, żeby to się skończyło. Ta ich przyjaźń, ich występy…
„Dla tych chłopaków to dopiero początek” – odparł po ich odejściu Simon Cowell. Reszty finału nie oglądałam. Weszłam na Twitter, gdzie jakiś tydzień wcześniej poznałam Blair i Jeanette i zaczęłam z nimi pisać. One też dziwiły się, jak chłopaki mogli odpaść. Wtedy jeszcze Blair nie mówiła nam, że Simon to jej wujek, bo w sumie sama o tym nie wiedziała. Dowiedziała się dopiero w połowie 2011 roku.
I luty 2011. Szkolna dyskoteka. Do tańca poprosił mnie Heath Somerhalder, z którym byłam w klasie w sumie od podstawówki, ale nigdy za nim nie przepadałam. Nikt nie przepadał. W tańcu spytał, czy chcę wyjść na papierosa. Zgodziłam się. I od tamtej pory, aż do trafienia do szpitala, paliłam. Zakumplowaliśmy się, a w sierpniu po jego 19 urodzinach przespaliśmy ze sobą.
Oczywiście nie wszystko powiedziałam mamie. Tylko wyrzuty do niej, wyrzuty za to, że nigdy nie dała mi nic zrobić po swojemu, że chciała, żebym była taka, jak ona. Kilka łez mimowolnie wypłynęło z moich oczu, ale szybko je otarłam. Natomiast moja rodzicielka zalewała się łzami, niemal wyklinała na siebie. Pozwalałam jej na to, ale potem się złamałam i przytuliłam ją mocno.
- Cii… - uspokoiłam ją i odsunęłam od siebie. – Mamo… masz jakieś… wieści od Liam’a? – zaczęłam.
- Z tego co wiem od Jade, na razie mieszka w Londynie, z chłopcami – pociągnęła nosem.
- A co u reszty? Trzymają się?
- Jade zaczęła studia, Blair pozdawała wszystkie testy i teraz jest w trasie po Wielkiej Brytanii. Chyba teraz jest w okolicach Szkocji. Jeanette sporadycznie mnie odwiedza, często z Liam’em. On… on chyba się boi samotności. Jak nie jest w Londynie albo u swoich rodziców i sióstr w Wolverhampton, to zasypia u nas przed telewizorem i…
- Nie musisz, mamo, nie wysilaj się – ucięłam, a wtedy do pokoju wszedł Jeremy. – Mogę już iść? – i nie czekając na odpowiedź poszłam do swojego pokoju.

_________________________________________________________
Ten rozdział jest dla mnie wyjątkowy, kilka osób wie, dlaczego. W każdym razie jestem z niego dumna, mimo iż mało się dzieje, tyle ;)
Z dedykacją dla Dands i Veronique, dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Dziękuję Wam za wszystko. Kocham Was ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
@MargaaStyles xx

31 komentarzy:

  1. Ola to początkująca piosenkarka, która potrzebuje wsparcia. Jest Directionerką marzącą o spełnieniu swych marzeń, a Ty możesz jej pomóc. Zagłosuj na nią w kategorii wokal na stronie http://talents-factory.blogspot.com/ Poleć znajomym jeśli możesz. Directioners help directioners?

    OdpowiedzUsuń
  2. popłakałam się... dziękuję Ci że to piszesz . @lonelycarrotx

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww, wydaje mi się to słodkie, chociaż, jak mniemam, nie powinno xD Z zniecierpliwieniem oczekuję kolejnego- wiesz, kiedy go dodasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chce kolejny!! bo ona za miesiąc wychodzi tak?!?! omg jaram sie ;p no i chce koeljny plissss bo ten byl swietny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaaa, pozdro. Nimfomanka :D A Larry, mmmm... Ale spoko, że Luis i Olive się kochają ; )
    Czekam na następny i zapraszam do mnie: http://stories-about-1-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ten rozdzial jest sietny i przez niego mam wrazenie jakby Valerie mialysmy to samo zycie choc nasze zycie sie rozni... Maddi wroc do zycia ! Ok Czekawi mnie to co bedzie z dzieckiem i kto jest ojcem noi Valerie za niedlugo wychodzi :)
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebiste!! :)
    zapraszam do komentowania 28 rozdziału :)
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdziała rzeczywiście na swój sposób jest wyjątkowy, muszę przyznać, że strasznie na niego czekałam.
    dużo razy już to pisałam ale nie zaszkodzi kolejny: To opowiadanie jest zajebiste!!! Totalnie inne od wszystkich i wyjątkowe.
    już nie mogę się doczekać kiedy Valerie i Liam się spotkają, tak bardzo bym chciała aby wszystko wróciło do normy i dalej się kochali.
    no i jeszcze Lou i Olivie, strasznie się cieszę, że są razem.
    szybko dodawaj kolejny rozdział. ; DD

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku :)

    tym rozdziałem przeszłaś samą siebie.
    heh... niedługo Val wróci z brzuszkiem :d

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny jest... Aż popłakałam sobie troszkę <3
    @Natalia_Horan_x

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, masz rację jest wyjątkowy ♥ Strasznie mi sie spodobał. W sumie nawet nie wiem, co wiecej napisać :) PO PROSTU CZEKAM NA KOLEJNY xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na http://insidemyarms.blogspot.com/ z góry bardzo przepraszam za spam. I życzę powodzenia w dalszym pisaniu tego bloga ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. <33 wspaniały ! ahhhh.. coraz bardziej kocham to opowiadanie ! czekam na nn XX

    OdpowiedzUsuń
  14. ALE MATCE WYGARNĘŁA o_o DOBRZE JEJ TAK BUAHAHA XD NIE NOO ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE ŚWIETNY *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawno mnie tu nie było za co strasznie przepraszam, ale czas mnie gonił i zazwyczaj czytałam rozdziały do połowy albo omijałam.
    Ostatni który przeczytałam więc ten wywołał u mnie szok.
    Nie sądziłam, że z całej tej historii ona dalej będzie się tak rozgrywać. Wszystko się tak zmieniło WOW.
    Naprawdę nawet nie wiem co mam napisać.

    Mam wielką nadzieje, że jakoś się wszytko poukłada, może wyniknie jakieś przypadkowe spotkanie ze starymi przyjaciółmi ? Liczę na to !!

    second-chance-to-life.blogspot.com
    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawie ;) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  17. :o bardzo mi się podoba i nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  18. LoŁ. Lou i Olive, spoko. Biedny Liam, a ta nimfomanka to chyba ja O.o Dawaj kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. WEŹ DAWAJ JUZ KOLEJNY

    OdpowiedzUsuń
  20. tghjkytrvbngfhnmgf dawaj kolejny chyba, że wolisz kopniaka w dupe ! xx

    OdpowiedzUsuń
  21. niach, niach, niach xdd proszę o następne.... ładnieee :D

    OdpowiedzUsuń
  22. ta nimfomanka to chyba ja xdd nie no, taki żarcik kosmonaucik :D czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  23. czekam na następny z niecierpliwością ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. zajebiste ! xx zapraszam na ---> http://dreams-come-true-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział <3 <3
    zapraszam na mojego: będe wdzięczna za komentarz: http://illbedrunkagain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. ale smutny rozdział :( genialny, ma się rozumieć, ale smutny.
    sądzę że to opowiadanie ma o wiele głębsze dno, niż mi się początkowo wydawało. zawsze je uwielbiałam, ale teraz to już jest szaleńcza i dzika miłość *-*
    LOVE YA Av. x

    OdpowiedzUsuń
  27. dodaj już kolejny, ile można czekac? -.-

    OdpowiedzUsuń
  28. Hey! Wróciłam. Sorki, długo mnie nie było :P Teraz wszystko nadrobię :)
    Jej... wzięło cię na wspomnienia :) Nadal jestem zachwycona twoim stylem. Zastanawiam się tak tylko, że jak ona się tyle razy cięła, to nigdy się nie zabiła. Jest to oczywiście możliwe, tylko chyba miałaby doświadczenie. Ale ok, nie wnikam :) Czytam i komentuję dalej :)
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń