niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 21: "I'll tell you a long and boring story..."

(perspektywa Louis’a)
5 minut później siedzieliśmy na kanapie z parującymi kubkami w rękach, a moja przyjaciółka próbowała to wszystko ogarnąć:
- Myślisz, że się zakochałeś… w Jade.
- Tak mi się zdaje.
- Ok., jak to się stało?
- Pracowaliśmy razem, w nocy… i jak zaczęła śpiewać… Wyglądała tak… tak pięknie i słodko – rozmarzyłem się, mając przed oczami jej twarz.
- Kurczę, nie możesz kochać Jade! – pacnęła mnie w głowę.
- Jakbym nie wiedział! Niall to mój najlepszy kumpel. W życiu bym nie wyrwał laski kumplowi. A-a, ja nie z takich Olive! – tłumaczyłem się.
- Super. No to weź i zapomnij.
- Nie mogę! – jęknąłem, łapiąc się za głowę.
- Czemu nie możesz?
- Ok., słuchaj: już od kiedy byłem mały nie umiałem dusić uczuć w środku. Nawet gdybym chciał, nie daję rady. Kiedy coś poczuję na wierzch to wywalam, bo jak nie to we łbie mi coś trzeszczy!
- Ok., ok… cśś – pogłaskała moje ramię, uspakajając mnie. – Słuchaj. Ja nie wierzę, że kochasz Jade – spojrzała mi w oczy z przekonaniem.
- Nie wierzysz?
- Nie! Siedzieliście sobie razem, sami, w nocy… Na pewno senni… - dedukowała.
- Tak, byliśmy senni, to fakt – pokiwałem głową.
- I pisaliście piosenkę. No to zagrały emocje – wzruszyła ramionami.
- Aha. Jak nic – mruknąłem bez przekonania.
- Pamiętaj Louis, że Jade jest dziewczyną twojego kumpla. A ty masz już chłopaka.
- Taa, warto to pamiętać.
- Z samego rana… znowu będzie jak dawniej – ścisnęła moją dłoń.
- Taa… Na bank, Olive – wywróciłem oczami, a potem upiłem łyk napoju:
- Niezłe to kakao.
- Prosto z Belgii.
- To pewnie dlatego – pokiwałem głową z uznaniem.
- Mhm… - oblizała wargi. – Jeśli chcesz, możesz zostać, kanapa jest wolna. Ogarniesz myśli i w ogóle – dodała. – Ja idę spać w każdym razie. Dobranoc – pocałowała mnie w policzek i weszła po schodach, zapewne do swojej sypialni. A ja, zmęczony i wykończony pracą nad piosenką po prostu zasnąłem na kanapie.
(perspektywa Valerie)
( podkład: Sia - I'm In Here )
Tydzień po premierze album Blair podbijał wszystkie listy przebojów. Niemal każda piosenka była hitem. W sumie byłam z niej dumna, od zawsze wiedziałam, że ma talent. Wsłuchując się w jej wersję I’m In Here oglądałam zdjęcia ze ślubu na laptopie i wybierałam te, które wywołamy, podczas gdy Liam porządkował jeszcze jakieś rzeczy w „moim” pokoju na strychu.
- Hej, znalazłem coś na podłodze – zaciskał dłonie na małym przedmiocie, a ja wzruszyłam ramionami. – Odpal to, zobaczymy – powiedział i wcisnął pendrive w wejście USB. To trwało sekundy. Zorientowałam się, że to pendrive od Heath’a, z naszą seks taśmą. Widocznie miała włączony autoplay, bo już widziałam na ekranie… to było straszne. Nie mogłam nawet spojrzeć Liam’owi w twarz. Po prostu wybiegłam z domu i wsiadłam w pierwszy, lepszy autobus. Słyszałam, jak mnie wołał, ale łzy, wstyd i hańba były silniejsze od niego. Wiedziałam, że nie mogę mieć szczęśliwego życia. Bóg po prostu robi sobie ze mnie jaja.
Gdy dojechałam już do najwyższego budynku w Bangor, wjechałam windą na dach. Tam znalazłam kilka szkiełek z rozbitych butelek i pocięłam się nimi. Widok krwi i otwartych ran uspokajał mnie, ale ja pragnęłam tego więcej. Spojrzałam w dół. Nie. Najpierw wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Jade:
- Przekaż chłopakom… i dziewczynom… że ich kocham, ok.? Ciebie też kocham – łkałam.
- Valerie, co ty…?
- Żegnaj, Jade – rozłączyłam się. Stanęłam nad krawędzią budynku i… skoczyłam, nawet nie patrząc w dół. Budynek miał jakieś 10 pięter, nie było szans, żebym przeżyła. Powinnam była poczuć uderzenie, asfalt albo chociaż smak krwi w ustach. Nic tych rzeczy. Wylądowałam na siatce, którą rozłożyli strażacy, a potem szybko podbiegli do mnie lekarze z ambulansu i wpakowali do środka, przewożąc do szpitala. Nie, to nie tak miało być. Zaczęłam się rzucać, krzyczeć i piszczeć. Ostatnie co zapamiętałam, to Liam, ocierający łzę z policzka i wbijaną igłę w ramię.
(perspektywa Louis’a)
Przez cały tydzień nie mogłem zapomnieć o Jade. Jade, Jade, Jade… To jedyna osoba, która chodziła mi po głowie. Musiałem jej w końcu wyznać, co czuję, jakkolwiek źle by to zabrzmiało. Właśnie miałem wejść do jej kamienicy, kiedy ona wybiegła spanikowana.
- Co się stało? – spytałem.
- Valerie… Valerie znowu kurwa chce się zabić! Musimy jechać do szpitala, do Bangor, Liam do mnie dzwonił – latała wokół mnie jak wściekła osa.
- Uspokój się – złapałem ją za ramiona.
- A co ty tu tak właściwie robisz? – spytała.
- Lepiej zadzwońmy, co z Valerie – wymigałem się od tematu, chwytając za telefon. Okazało się, że nie doznała żadnych głębszych urazów fizycznych, ale musieli ją skierować na oddział psychiatryczny. Mieliśmy Liam’a cały czas na głośniku, więc gdy tylko skończył mówić, Jade prawie zemdlała. Ledwo się trzymała na nogach, była blada i zszokowana. – Hej, ona z tego wyjdzie, tak?
- Tak – pokiwała głową, a po jej policzkach spłynęły dwie, wielkie łzy. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. I co poczułem? Nic. Po prostu przyjacielski uścisk. Co było dosyć dziwne, zważywszy na to, że za każdym razem, gdy Olive całowała mnie w policzek… nie, Louis. Wyraźnie ci dała do zrozumienia, że chce tylko przyjaźni. To nie Jade kochałem. Tylko Olive. Po prostu obie są niebieskookimi blondynkami, a mój niedorozwinięty mózg nie ogarnął, na którą jak reagować. Nie ma to jak być idiotą, hmm.
(perspektywa Valerie)
Obudziłam się w białej sali, tej samej, w której leżałam, gdy uderzyłam się w głowę. Przewieźli mnie do Londynu. Ale po co? Czy było ze mną aż tak źle? Po co w ogóle przyjechali, na jasną cholerę ktokolwiek ich wzywał! Już chciałam wstać, kiedy zauważyłam, że jestem przywiązana do łóżka. No to zajebiście po prostu. Wzdychając zobaczyłam, że ktoś stoi za moimi drzwiami. Wytężyłam słuch i usłyszałam głos Zayn’a oraz chyba któregoś z lekarzy.
- Kiedy ją wypuścicie?
- Za jakieś… pół roku, minimum. Zaburzenia afektywne dwubiegunowe to poważna choroba psychiczna, wymaga leczenia szpitalnego. Przez te pół roku ona musi przebywać tylko i wyłącznie w towarzystwie lekarzy i pielęgniarek. Nie może zobaczyć nikogo z was, przykro mi.
- Nie dajcie jej się zabić, błagam was – usłyszałam szloch Jade i naprawdę miałam ochotę rozwalić to łóżko, podejść i ją przytulić. Ale nie mogłam, niestety.
- Nie damy, panno DeFines, mamy tu najlepszych brytyjskich psychologów i psychiatrów. Niedługo powinna się obudzić. Musieliśmy ją uśpić, bo za bardzo by się rzucała podczas badań i zakładania opatrunków – wyznał. – A teraz przepraszam, ale idę jej podłączyć kroplówkę z nową dawką leku. Do widzenia państwu.
- Do widzenia – mruknęła większa grupka osób, a następnie słychać było, jak się oddalają. Do mojej sali wszedł lekarz.
- Witaj Valerie, jak się czujesz? – spytał, patrząc w moją kartę pacjenta.
- Nie to planowałam, skacząc z budynku. Jak się nazywasz? – spytałam doktora. Skoro on od razu mówił po imieniu, to ja też.
- Jeremy – przedstawił się. – Jestem twoim głównym psychiatrą. Wiesz co to są zaburzenia…
- …afektywne dwubiegunowe? Tak, wiem. Ale ja na pewno na to nie choruję. Możesz mnie chociaż odwiązać?
- Aaa, tak – mruknął i odpiął pas, który przyszpilywał mnie do łóżka. Usiadłam i spojrzałam mu w oczy:
- Nie jestem chora psychicznie. Po prostu daj mi odejść, proszę.
- Naprawdę chcesz się zabić? Dlaczego? Co cię do tego skłania? Twój mąż powiedział mi, że już wcześniej próbowałaś się zabić…
- Liam tu jest?
- Nie. Dzwonił do mnie, jest w Bangor.
- Aha – mruknęłam.
- No więc…?
- Opowiem ci długą i nudną historię. Usiądź – jak powiedziałam, tak też zrobił. - Odkąd skończyłam 4 lata, chciałam być baletnicą. Mama zapisała mnie na balet, co w sumie na dobre jej wyszło. Wygrywałam wszystkie konkursy, brałam udział w przedstawieniach. Byłam najlepsza – uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. – Ale w 2001 roku podczas próby skręciłam kostkę. Olałam to, a ona puchła coraz bardziej. Gdy poszłam do lekarza, nastawił ją i było ok. Tak mi się wydawało. Bo użył brudnych narzędzi i przestałam czuć moją stopę. Po przewiezieniu do szpitala było tylko coraz gorzej. To się rozprzestrzeniało, aż do uda. W końcu rodzice postanowili: amputacja. Nie wiedziałam, co znaczy to słowo, ale mama przed operacją przeprowadziła ze mną poważną rozmowę. Nigdy więcej miałam nie zatańczyć – pokręciłam głową. - Mimo bycia zaledwie 9-latką wiedziałam, że to będzie mój zawód. Tancerka baletowa. A gdy już skończę karierę, będę uczyć małe dziewczynki. Ale nie dane mi było. Po operacji wiedziałam, że zawsze mi będzie czegoś brakować. Dzieciaki w szkole, które zawsze się ze mnie nabijały, milkły, gdy tylko mnie widziały. Byłam dla wszystkich powietrzem. Dopiero mając jakieś 11 lat sytuacja się ustabilizowała i zaczęłam znowu przyjaźnić się z Camille. To był duży błąd, za który zapłaciłam rok później, gdy zaczęła wykorzystywać moje sekrety do własnych celów. Coś w stylu „zrób to i to, albo powiem to i to”. Ale w grudniu 2004 roku zaprzyjaźniłam się bliżej z Jade, która była dla mnie po prostu koleżanką z klasy. Gdy miałam 14 lat, mama wypominała mi, że jestem gruba. Niezaradna. Albo głupia, mimo średniej ponad 5.0. Może nie mówiła mi tego wprost, ale czepiała się o każdy szczegół mojego życia. Tata był nie lepszy. Na początku to olewałam, ale powoli zaczynałam mieć tego dosyć. Pierwszy raz pocięłam się zaraz po moich 15 urodzinach. Nikt tego nie zauważał, bo nosiłam bluzki z długimi rękawami i bransoletki. I tak zleciało, aż do wyjazdu Jade do Londynu. Przespałam się z chłopakiem imieniem Heath, zaczęłam palić papierosy, zadawać sobie coraz głębsze rany. Resztę historii pewnie powiedział ci Liam. A teraz rozmawiam tu z tobą, Jeremy. I wiesz co? Wcale nie czuję się lepiej – skończyłam swój monolog, popijając wodę ze stolika obok łóżka.
- Ale mimo wszystko wyżaliłaś się, nie siedzi to już w tobie – stwierdził i podłączył mi nową kroplówkę. – Poleżysz w łóżku z tydzień, przyjmując te leki, a potem zostaniesz przeniesiona do swojego własnego pokoju, na oddziale psychiatrycznym.
- Aha. Spoko – mruknęłam.
- Wyniki badań krwi, Valerie Hayley Humphrey-Payne – mruknęła pielęgniarka, wchodząc do sali. – Wszystko w normie, ale dziwi mnie jedna rzecz… - pokazała Jeremy’mu kartkę z wynikami, a on pokręcił głową.
- Wiesz, że jesteś w trzecim miesiącu ciąży?

____________________________________________________________
BUM BICZES! Znowu kończę w tak zaiście zajebistym momencie. Cholera, mam tylko 2 rozdziały do przodu napisane, muszę dupą ruszyć i w weekend coś sklecić ;o
Aha, no i założyłam nowy blog, kryminalną historię z One Direction... w FBI! ;) x
Będę go pisać raczej po zakończeniu tego opowiadania, ale prolog już jest, więc zapraszam do komentowania ;)
http://fbi-direction.blogspot.com/

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

@MargaaStyles xx

30 komentarzy:

  1. zajebisty jak zawsze, popłakałam się :(

    OdpowiedzUsuń
  2. BUM!!!!! szok!! ŻE co?? Nie!! Już w 3 miesiącu?!
    o.O
    Rozdział zajebisty!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! Się porobiło! Gratuluję decyzji. Czekam na następny, bo umrę :D
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń
  4. Weź, kurde. Ja myślałam że Valerie naprawdę się zabije. Juz myślałam co dalej będzie.. A tu bum.. ŻYJE ! AHA ;D.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁOOOO JA CIEŻ PIERDZIELE W DUPSKO SŁONIA !! O________O OBY VALERIE NIE BYŁA W CIĄŻY Z HEATHEM , BO WTEDY DOSTANIESZ TAKIEGO KOPNIAKA W DUPSKO DZIEWOJO , ŻE DO 18-STKI NIE WSTANIESZ!! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :D Chcę następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ROZPIERDOLIŁAŚ MNIE KOŃCÓWKĄ TOTALNIE ; O

    OdpowiedzUsuń
  8. KOBIETO CO TY ZE MNĘ ROBISZ !? O.o trzeci miesiąc ciąży, psychiatryk, cięcie, skok z budynky, to nagranie na pendrive matko boska aż się poryczałam ! :D czekam na następny, dodaj szybciutko błagam x @lonelycarrotx

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG, jak przeczytałam ostatnie wypowiedziane słowa, to aż mnie ciarki przeszły :O Jeju, jak świetnie! CHCĘ KOLEEEJNY! <3
    Pozdrawiam, Ania x

    OdpowiedzUsuń
  10. o ja pierdole takiego czegoś to się wg. nie spodziewałam.!
    no i 3 miesiąc ciąży czyli to oznacza, że..... nie no tylko mi nie mów, że to dziecko Heath'a!!!
    totalny obrót akcji, lubię to!
    ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ; ]]
    czekam na next'a. dodawaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  11. OKURDEOKURDE *___
    A;NBPGNJDSKHGUISRHIGFNXLFHSLHNSRTHTNDT
    JARAM SIĘ !
    doobra idę się uczyć XD

    OdpowiedzUsuń
  12. ŻR CO VALERIE W CIĄŻY O___________o OMG..! Że z kim ?.;o Błagam powiedz że to z Liame'm <3 Oczywiście jesteś ta złaaaa bo skończyłaś w takim momencie... Jak mogłaś biczys ?. Dawaj mi tu nowy i pisz pisz .xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem Ci szczerze , nie pisałam tego na żadnym blogu ,ale Twoje opowiadanie kocham. Dzisiaj pierwszy raz doprowadziłaś mnie do kilu łez. Czułam ,że ta sekstaśma wyjdzie na zewnątrz. Ale nie myślałam ,że będą tego aż takie fatalne skutki. Aż tak długo będzie trwać jej leczenie? I ta ciąża? Ja nie przeżyję chyba bez Liama z Valerie. Cały czas mam w głowie tym wydźwięk "Twój mąż" ,aż ciary po plechach przechodząc. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam ; )

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Zapraszam do siebie ; )

    OdpowiedzUsuń
  14. o kierwa w ciąży :O Jak ty możesz urywać w takim momencie ?!

    OdpowiedzUsuń
  15. Z HEATHEM! JA TO WIEM! KURWA JA TO WIEM! JEZU JAK MI SZKODA LIAMA :C NAWET NIE MOŻE SIĘ Z NIĄ ZOBACZYĆ ;C ZABIJASZ MNIE KOBIETO. UMRĘ DZIŚ JUZ PO RAZ 4! UWIELBIASZ MNIE ZABIJAĆ! XD
    DAWAJ KOLEJNY ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. omfg! ten rozdział jest zajebisty !!! omg nawet nie wiem jak go mam skomentować po prostu AAAAAAAAAAAA! GENIALNY !! czekam na nn XXX

    OdpowiedzUsuń
  17. że co ? Jaka ciąża ? ? ?
    To nie możliwe !
    Ale boje się , że wnet skooczysz pisać bo pewnie to bd to dziecko co Liam mu opowiada historie ...
    Nie rób mi tego ! Prosze !
    Rozdział genialny ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  18. woooow. zszokowałaś mnie końcówką. rozdział świetny, jak zwykle :') xx

    OdpowiedzUsuń
  19. ciąza!!
    omfg kocham!
    zapraszam do komentowania 27 rozdziału
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Co Co Co ?! Jaja sb robisz ? Valerie w 3 miesiącu ciaży . ? O.o . to mnie zaskoczyłaś . . ; P . Dawaj następny ; D

    http://havetochoose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny! dawaj nowy :D x

    OdpowiedzUsuń
  22. fajne, czekamy! :D

    OdpowiedzUsuń
  23. dawaj nowy nooo! :D

    OdpowiedzUsuń
  24. JACIEKURDENIEMOGĘ
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    totalny szok :o
    Nagle taka sielana, wszystko cud miód wiewióreczki, a tu nagle próba samobójstwa? O TY NIEDOBRA.
    nie no, tak serio to ciesze się że nie robić z tego jakiejś przesłodzonej historyjki, tylko są góry i doliny.
    I NOWY BLOG?! O MAMUSIU EKSTAZA POZIOM HARD!

    p.s dobra, a więc teraz kłeszczyn of de dej. z kim Valerie jest w ciąży?

    OdpowiedzUsuń
  25. No to tak, chciałam zacząć od tego, że to opowiadanie jest przegenialne, dziewczyno mi po prostu szczęka opadła jak to czytałam. i jeżeli mam być szczera to już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i już go chce baaardzo <3
    http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń
  26. kocham kocham kocham to ! pisz ksiażke kobieto !! ! xxxx

    OdpowiedzUsuń
  27. omfg ! ciąża ? O.o owowowowowow czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  28. wow ! jakie to genialne ! :D

    OdpowiedzUsuń
  29. cud miód i malina ! *_____* czekam na następne ! :*

    OdpowiedzUsuń