(perspektywa Liam’a)
Wyczuwałem, że coś się święci, gdy tylko Zayn przyprowadził tą dziewczynę do naszego domu, ale byłe zbyt zajęty pakowaniem się, żeby zwrócić na to uwagę. Zwykle jak Malik przyprowadzał jakąś do domu, to całował się z nią, nakłamał, że zadzwoni, a potem udawał, że jej nie zna. Ale nie mogłem pozwolić, żeby robił tak z przyjaciółką Valerie, zbyt dużo dla mnie znaczyła.
- Co ty odwalasz, Malik? Seks? To już przegięcie! – wkurzyłem się, przyprowadzając go do swojego pokoju.
- A co jeśli ja coś do niej czuję?
- Marzysz o Jade od pół roku i nagle od tak ci przeszło? – uniosłem brew zdziwiony.
- Ja… pogubiłem się. A ona była tak seksowna i… sama zaczęła – wydukał. – Muszę nad tym pomyśleć… Ale… coś na pewno mnie z nią łączy… Lubię ją… Nie jest tylko ładna. Jest moją bratnią duszą – powiedział już pewniej.
- Znasz ją jeden dzień…
- Tak jak ty Valerie.
- Ale ja się z nią nie przespałem!
I ten argument go zagiął, bo zmieszał się i wyszedł. Miałem głęboką nadzieję, że w końcu zmądrzał i naprawdę się nią zaopiekuje, bo inaczej… Pokręciłem głową i wróciłem do pakowania.
(perspektywa Jade)
Podczas gdy Blair była na randce z Zayn’em, a dziewczyny robiły sobie sesję, ja i Niall poszliśmy sobie… do lunaparku. Uznaliśmy, że po stresie związanym z trasą przyda mu się mały chill out, więc jeździliśmy na wszystkich możliwych kolejkach i jedliśmy, ile popadnie. Co jakiś czas podchodziły do nas fanki i chciały robić sobie zdjęcia itd., ale nie przeszkadzało mi to, przez 7 miesięcy da się przyzwyczaić. Cały czas jednak miałam w głowie jedną myśl: Valerie chce się zabić. Sama mi to powiedziała. Nie mogłam na to pozwolić, chciałam… jej pomóc. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale od czego są psychologowie, psychiatrzy? Albo nawet nie wiem, nawrócenie, Chrystus, Budda czy nawet Allah. Cokolwiek, potrzebowała pomocy.
- Co się dzieje, niedobrze ci? – objął mnie ramieniem Niall na diabelskim młynie.
- Nie, nic – mruknęłam i lekko się uśmiechnęłam, wtulając się w niego.
(perspektywa Valerie)
Wieczorem, już na lotnisku czekałyśmy na Blair. W końcu przyjechała. Z całą obstawą: One Direction oraz Jade, która o 19.30 wylatywała do Paryża. Pożegnałyśmy się z chłopakami. Zauważyłam, że Blair i Zayn się pocałowali. Wow, udało jej się, gratulacje. Po spędzeniu całego dnia z Jeanette prawie zapomniałam o pocałunku Liam’a, ale żegnając się z nim pocałunkiem w policzek(jak z resztą z każdym) wszystko mi się przypomniało.
- Ja nie zapomnę – wyszeptał mi do ucha, a potem odszedł machając nam ze wszystkimi chłopakami. Wyściskałyśmy jeszcze Jade, która szła na inną odprawę niż my. Miałam jej nie widzieć już do końca życia, więc przytuliłam ją mocno do siebie i powiedziałam:
- Trzymaj się.
- Nie rób tego – spojrzała mi w oczy, a ja usłyszałam za plecami krzyki Blair i Jeanette, które już były odprawione i czekały na mnie.
- Wiesz, że muszę – przytuliłam ją jeszcze raz i pognałam na odprawę, a potem do samolotu. O ósmej wieczorem byłam już w domu i stojąc przy lustrze rozplątałam warkocz, który sprawił, że włosy lekko mi się pofalowały, a potem zaglądnęłam do lodówki, gdzie stały dwie flaszki z lekami psychotropowymi i spojrzałam na nie czule. Już niedługo, kochane…
- Szukasz czegoś do jedzenia? – zaskoczyła mnie za plecami mama.
- Taa, hmm – udałam, że rozglądam się po lodówce i wzięłam jogurt truskawkowy. – To mi wystarczy, zjadłam duży lunch – co nie było kłamstwem, bo zjadłam powiększony McZestaw w McDonald’s.
- Ok, a co u Jade? – zagadnęła.
- Hmm, dorabia dając korepetycje, kończy szkołę – wzruszyłam ramionami i wyjęłam łyżeczkę z szuflady. Cholera, nawet widok głupiego sztućca mi o nim przypomniał… Otworzyłam jogurt i zaczęłam jeść. – Jutro chyba mi kolega załatwi pracę, wiesz? – dodałam.
- Oo, to dobrze – uśmiechnęła się. – A jak koncert? Czytałam w gazecie, że Jade chodzi z jednym z nich. Niesamowite…
- Grają super, Jeanette miała rację. W ogóle jaka akcja była, patrzę, a Jean też przyjechała do Londynu, a Harry jej załatwił bilet – uśmiechnęłam się i ogółem zaczęłam jej opowiadać o błahostkach, które wydarzyły się w Londynie. Właściwie wszystko, oprócz pocałunków Liam’a i mojej rozmowy z Jade o samobójstwie.
- A gdzie tata? – zagadnęłam nagle.
- No właśnie… - przegryzła wargę, a po policzkach potoczyły jej się dwie, ciężkie łzy. – Tata… zginął w akcji.
Upuściłam łyżeczkę i jogurt na podłogę i otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i… strachu. Tylko tata nas utrzymywał, był strażakiem. Mama rzuciła pracę na początku tego roku, bo szef mało płacił, a dużo wymagał… Nie mogłam uwierzyć, że on nie żyje. Nigdy nie miałam z nim najcieplejszych relacji, ale… kochałam go na swój sposób. Odkąd skończyłam 10 lat nigdy nie powiedziałam mu tego wprost, ale wiedziałam, że on to wie. A mogłam… miałam okazję mu to powiedzieć, nie raz. Ale nie… teraz było już za późno. Nie chciałam wiedzieć nawet jak zginął. W ogniu? Skądś spadł?
- Kiedy to się stało? – wydukałam, starając się nie popłakać.
- Dostałam telefon na pół godziny przed twoim przyjazdem.
- I pozwoliłaś mi pierdzielić o One Direction?! – wycedziłam przez zęby, a potem chwytając kurtkę wybiegłam z domu. Poszłam pod most, gdzie najczęściej ja, Heath i kilkoro jego znajomych robiliśmy ogniska. Wypaliłam z 10 papierosów i nic mi to nie dało. Zadzwoniłam po niego, a on przyszedł, mimo iż było już przed 9 wieczorem i była wręcz ciemnica. Usiadł obok mnie i pozwolił się wypłakać, nie pytając o nic, a ja między płaczem a czyszczeniem nosa mówiłam mu, że tata nie żyję i jak żałuję, że nic nie wiedział. Na koniec zadałam też pytanie:
- Masz coś mocniejszego niż te gówniane papierosy? – pociągnęłam nosem, a on podał mi skręta, którego zapaliłam i od razu poczułam się lepiej. Nawet zaczęłam się śmiać, bo cały świat dookoła wydał mi się taki absurdalny i prosty, taki przesłodzony, a jednocześnie szary i bezwartościowy.
- Mogę dzisiaj nocować u ciebie? – odparłam, gdy już przestałam być zjarana.
- A powtórzymy to, co pół roku temu? – uniósł brew.
- Wszystko mi jedno – westchnęłam i poszliśmy do domu Heath’a, gdzie wypiłam kilka kieliszków wódki „na odwagę”, a potem przespałam się z nim. Było mi wszystko jedno.
- Gdzie twój brat? – spytałam, wkładając tylko majtki i koszulę do spania.
- Widzisz tamten podest? – pokazał mi na półpiętro. Zauważyłam, że stoi tam jego brat… z kamerą. – Jakiż on kochany. Teraz mamy własną seks taśmę – pocałował mnie, a ja odsunęłam się i wzdrygnęłam. Poczułam się jeszcze gorzej. Smutna, samotna i wykorzystana… Ubrałam się do końca, dałam Heath’owi w twarz i poszłam w jedyne miejsce, które przyszło mi do głowy: dawny dom Jade. Pani DeFines przyjęła mnie ze zdziwieniem i powiedziała, że mogę spać w dawnym pokoju Jade. Pokiwałam głową i poszłam tam na paluszkach wiedząc, że pewnie mały Blaine niedawno zasnął. Gdy w środku nocy poszłam do toalety zauważyłam paczkę jednorazowych maszynek do golenia. Sprawie wyjęłam z nich żyletki, trochę kalecząc palce, a potem pocięłam się, obserwując jak krew wędruje do spływu strumieniami. Czując zawroty głowy przestałam, chodź z miłą ochotą bym się zabiła. Nie, zostawiłam te pieprzone leki w domu, więc byle jak przemyłam wodą rany, opatrzyłam je bandażem z apteczki i wróciłam do łóżka, maskując wszystkie ślady samookaleczania.
Rano obudził mnie głos dawno nie widzianego Blaine’a. Miał kruczoczarne, roztrzepane włosy po matce i niebieskie, jasne oczy po ojcu, jak Jade.
- Ty jesteś Valerie, prawda, prawda? Dlaczego nie masz nogi? – spytał, a ja wstałam z łóżka i przeczesałam mu włosy palcami.
- Bo tak miało być – mruknęłam i wyjrzałam przez okno.
- Ale dlaczegooo…? – dopytywał się, ciągnąc mnie za nogawkę spodni, gdyż spałam w ubraniach. Przetarłam oczy, ale nie, to co widziałam nie było omamami po wczorajszej popijawie czy skutkiem ubocznym narkotyków: za oknem stał Liam Payne, wnosząc do domu obok dwie walizki.
- Blainie, nie ładnie tak! – zganiła go pani DeFines i spojrzała na mnie. – Jak się dzisiaj czujesz? Dzwoniła twoja mama i mi wszystko powiedziała…
- Ona nie wie o mnie nic – założyłam ręce na piersi. – Ja… dziękuję pani za nocleg, ale… dzisiaj wyprowadzam się do jednej z moich przyjaciółek, do Bangor – skłamałam. Tak naprawdę chciałam wziąć z domu swoje lekarstwa, iść pod ten most co wczoraj, wypalić papierosa, przedawkować i zasnąć, a niedługo by mnie ktoś znalazł. Najlepiej gdyby to był ten pieprzony gnojek, Heath. Ale by się przestraszył!
- To twoja decyzja, kochanie, ale pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziana – uśmiechnęła się życzliwie.
- To miłe z pani strony, ale będę się zbierać. Do widzenia – kiwnęłam głową i wyszłam z jej domu, wpadając po drodze… na Liam’a. Oh, świetnie, jeszcze nieuzasadnionego całuśnika mi tu brakowało.
(perspektywa Liam’a)
- O, hej Valerie – uśmiechnąłem się na jej widok. – Co ci się stało…? – zdziwiłem się, patrząc na jej stan: rozmazany makijaż, pogniecione i poplamione ubrania, fryzura jakby po huraganie, zaczerwienione oczy.
- Nie ważne – odepchnęła mnie i poszła przed siebie, ale ja nie dawałem za wygraną.
- Chcę ci pomóc.
- Nie potrzebuję pomocy, jestem dużą dziewczynką – uśmiechnęła się krzywo. Zostałem tam, gdzie stałem, a ona szła przed siebie, chciała mi uciec, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Jedyna osoba, którą w życiu kochałem odchodziła w koszmarnym stanie, a ja po prostu sobie stałem i czekałem, jakby mając nadzieję, że wróci. Ale ona szła uparcie przed siebie…
(perspektywa Harry’ego)
- BEJBI AJ KAN FIL JU HEJLOOOOOOOOŁ! – wydzierał się Niall na przednim siedzeniu, podczas gdy Louis prowadził, ja masowałem mu kark, a Zayn SMS’ował z Blair.
- Nie brzmisz jak Beyonce – stwierdziłem.
- Wmawiaj to sobie – wyszczerzył się i dalej się darł.
- Boże, dlaczego nie ma z nami Daddy’ego? – wywróciłem oczami.
- Bo Daddy wyrywa dziewczynę – odezwał się Zayn.
- Ona do niego nie pasuje – stwierdził Louis i upił łyk wody. – Nialler, i gdzie mam teraz skręcić, bo tu nie ma żadnego Mullingar!
- W lewo, a potem będzie znak – stwierdził i zabrał się za jedzenie kolejnej bułki z naszego prowiantu. Jechaliśmy samochodem, bo mieliśmy samolot do Belfast, podwieźliśmy Liam’a do Conlig(miejscowości, w której mieszkała jego ciocia oraz Valerie), a my jechaliśmy do Mullingar. Na razie udało nam się przekroczyć granicę między Irlandią Północną a Republiką Irlandii i zostało nam jeszcze 1,5 godziny drogi.
- Ooo, pogłoś, Ed! – poprosiłem Lou, a on pokiwał głową i w całym samochodzie rozbrzmiało „U.N.I”.
- Gdzie tu jest stacja benzynowa? Muszę do WC – odparł Zayn.
- No ja też – mruknął Carrot i zjechał na najbliższą stację. Kupiliśmy tam wodę i skorzystaliśmy z toalety, a Tomlinson zatankował.
- Czekaj – odparłem, gdy Lou chciał wsiąść do auta. Zayn i Niall nadal byli w toalecie, więc miałem czas, żeby mu powiedzieć o…
- Chyba zakochałem się w Jeanette – przełknąłem ślinę, patrząc mu w oczy. Prawie wypuścił z ręki kluczyki i otworzył szeroko usta ze zdziwienia, a potem zamrugał i spojrzał po mnie.
- Aż tak? – westchnął.
- Mhm – podrapałem się po karku. – Ale… to nic nie zmieni między nami, prawda?
- Oczywiście, że nie – pokręcił głową. – A co jeśli ona… no wiesz… nie odwzajemnia twoich uczuć?
- To wtedy mam ciebie – ścisnąłem mocno jego rękę patrząc mu z czułością w oczy, a wtedy do auta podeszli Niall i Zayn. Po drodze wyprosiłem od Zayn’a numer do Jeanette(który z kolei wziął go od Blair) i napisałem:
„Masz czas w weekend? Bo chętnie pozwiedzałbym twoją okolicę ;) – Harry x”
„Miałam iść na sesję z Blair, ale ona już się umówiła z Branford Boi’em, więc czemu nie? Tylko gdzie i o której? ;) – Jean x”
„Macie tam centrum handlowe, prawda? Pod głównym wejściem, piątek, 16. Może być? – H x”
„Mamy, mamy. Jasne, do zobaczenia xx”
- MAM RANDKĘ! – wykrzyknąłem do ucha Niall’owi, a on podskoczył na siedzeniu.
- Auaaa! Z kim? – na jego słowa nawet Zayn zrobił facepalm. – Aaaaa… Jeanette – uśmiechnął się pod nosem i wrócił do tweetowania na telefonie.
___________________________________________________________
Jakiś taki... krótki mi wyszedł. Hmm. Cóż. Ale jest ;)
Z dedykacją dla Veronique, której mogę się wyżalić, ale również pośmiać się z nią, pośpiewać i poszaleć na Skype. Kocham Cię ♥
No i stwierdziłam, że macie za łatwo. ZNOWU podnoszę stawkę. 30 komentarzy do nowego rozdziału, bo jest was aż... 37! MNOŻYCIE SIĘ JAK MARCHEWKI/ŻÓŁWIE/KOTY/GOŁĘBIE i co tam się jeszcze u nas mnoży, haha :D Dziękuję, że chce wam się czytać moje wypociny! A co do "anonimowych" - proszę, podpisujcie się chociaż imieniem, będę wiedziała chociaż, że istniejecie (haha).
No i stwierdziłam, że macie za łatwo. ZNOWU podnoszę stawkę. 30 komentarzy do nowego rozdziału, bo jest was aż... 37! MNOŻYCIE SIĘ JAK MARCHEWKI/ŻÓŁWIE/KOTY/GOŁĘBIE i co tam się jeszcze u nas mnoży, haha :D Dziękuję, że chce wam się czytać moje wypociny! A co do "anonimowych" - proszę, podpisujcie się chociaż imieniem, będę wiedziała chociaż, że istniejecie (haha).
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
@MargaaStyles xx
@MargaaStyles xx
jest idealnisz! *-* Valerie i Heath -.- sex taśma jebana, co to kurwa ma być? xd niech ona pogada z Liamem no! przeciez on jest taki jagsjfgf :D
OdpowiedzUsuńa końcówka jest najlepsza :D Harold i Jean! wooah. Nie ma to jak skap niallerka ♥
Następny kochana x
Hehe 30 komentarzy to dla nas nic xdd Jeju jak ty świetnie piszesz dziewczyno! xx ;*
OdpowiedzUsuńKurde co będzie z Valerie ?! :O
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, czekam na kolejny :)
-A
Dziwnie jakoś jest tak czytać o tym wszystkim co na nią spada. Co chwilę coś innego, z każdej strony, nie wiem czy znam kogoś z podobnym pechem. Chyba sama strzeliłabym sobie w łeb.
OdpowiedzUsuńHeath dziad parszywy, nudzi mu się chyba wybitnie w życiu, że nagrywa sobie sex taśmy. Chyba, że taki z niego narcyz, że teraz będzie się ciężko oglądał w akcji wzdychając co monitora. Fuuu zdenerwował mnie paszczak oO On chyba nie myśli a jak myśli to nie o tym co trzeba :/
oww.
OdpowiedzUsuńSUper rozdział.
szkoda, ze Val chce się zabić... I szkoda mi Liama.. No i Louisa. Kurde. wszystkich mi szkoda ;/
Larry 4ever.!
wiem, że Val chce nas 'opuścić', ale ty tego tak nie zakończysz prawda? nie mozesz po prostu to by było okropne..
CZEKAM>
dyys ys tajeminca łahahahah nieliczni wiedzą jak to się skończy C:
Usuńjej szkoda mi Valerie. I wiesz co ? Nie lubię Heatha :d możesz go zabić czy coś :D czekam na nn <3 @LiveMyyyLife
OdpowiedzUsuńCYTUJĄC PEWIEN FILMIK Z JUTUBE ZMIENIAM "JA TU NIE RZYGOŁ" NA "JA TAM NIC Z ANONIMA NIE KOMENTOWAŁAM" :P.ZAACNE MILORDZIE ♥
OdpowiedzUsuń30 KOMENTARZY DA RADĘ I TAK ♥
AAA DAWAJ NASTĘPNY.ZABIJĘ HEATH`A TEGO SKUR****A OT CO !
Boże, boże zajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńbiedna Valerie, no i głupi heath!!
szybko dodawaj nowy, no i zapraszam do mnie na nowy rozdział ; ]]:
http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/
żeby Val sie nie zabiła.. co ja mowie, przecisz jak zginie to koniec opowiadania wie bedzie zyla. Prawda? Prawda? Daddy ja ocali xD nie wiedziałam ze Janet i Hazza to az tak powaznie:p swietny rozdzial! Czekam na nn<33
OdpowiedzUsuńSorry ze nie ma polskich liter ale jestem na fonie..
Super!:) Czekam na kolejny rozdzial!:)
OdpowiedzUsuńemcz noo ;d pochłonęłam szybko ii next please ;3
OdpowiedzUsuńHeath co za edrfgthyjuhg szmata -.- 30 komów co to dla nas XD. Czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńFantastycznie xd uzależniłam sie od Twego bloga ^^ ;d
OdpowiedzUsuń~Wera .
megamegamgamega! *___* pisz dalej! kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńzaje...
OdpowiedzUsuńSuper,super,super,super,super.....
OdpowiedzUsuńNie ma słów żeby opisać. Po prostu zabijasz opowiadaniem;]
Super rozdział, zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń1dtutajjestmoje.blogspot.com
Zajebisty rozdział, a tak właściwie to wszystkie są zajebiste !
OdpowiedzUsuńKurwa. Zajebie Heath'a. Sobie sex taśmy robi, co za skurwiel.
OdpowiedzUsuńLiam ( hsadkjlrwexcvzewrjk *_* ) Tak się stara, a Valerie... ale takie życie no. I w sumie to ją .. UWAGA .... rozumiem . Dawaj szybko mi Nn.
o lol zajebisty rozdzial :DDD ale ja chce Valeriama... połączenie imienia Valerine i Liam ale nie wiem jak mi wyszło myślałam na szybko ;p;p
OdpowiedzUsuńHej! Zapraszam na nowy rozdzial (3) na http://i-look-after-u.blogspot.com/ Prosze o komentowanie! 10 komenatrzy = nowy rozdzial !
OdpowiedzUsuńRozdzial super!
Wybacz, nie bede powiadamiala na tt, bo nie moge sie zalogowac.
jak valerie się zabije , to .. uch ! nie ma mowy ! I ma być z Liamem XDD fajnie , że Blair umówiła się z Zaynem , mam nadzieję że ze sobą będą :)
OdpowiedzUsuń~ @meisie_ [ love-is-everywheree.blogspot.com ]
Fajne ! Więcej wątków z Haroldem ma być <3 Jest tylko jedna rzecz, która mnie wkurza w tym opowiadaniu- za dużo bohaterów. Te wszystkie dziewczyny Blair, Jade, Janette, Valerie ...Na prawde można sie nieźle pogubić, no ale i tak jest fajne :)
OdpowiedzUsuńLuiza
Jeja, dziękuje za dedykację. Ja też kocham te nasze wszystkie rozmowy na Skype ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest weldfvlkdj *______*
+ i want, i want następny, hahaha ♥
OJAPIERDOLEKURWAMAĆ. Sex taśma.? Jebany Heath. xd Rozdział wyjebisty. ;D
OdpowiedzUsuńoh ah uh .. matko *__* genialne to jest dziewczyno ! brak słów.. czekam na natępny x
OdpowiedzUsuńzajekurwisty ! ♥
OdpowiedzUsuńniach, niach, niach ... mhmm.. czekam na następny ! ♥ xx
OdpowiedzUsuńtzw. czy mogłabyś wtrącić wątek (czyt. ZBOCZONY watek ) o Larrym ? . ♥
OdpowiedzUsuńiii.... jest 30 komentarzy bijacz !! ♥
OdpowiedzUsuńhaah mini spamik #zawszespoko ;3
OdpowiedzUsuń@klaunuchnna ;D
A wiesz? Jestem przeszczęśliwa, że ten blog skupi sie głównie na Liamie. Według mnie, on jest taki.. zaniedbany. Na serio ciężko trafić na stronę, gdzie opowiadanie będzie poświęcone temu członkowi zespołu.. zwykle są o Harrym czy Zaynie. A tu mnie pozytywnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam twój blog regularnie, ale potem jakoś się to urwało. Teraz dogoniłam za jednym tchem do tego rozdziału :O Tak mnie wciągnęło, że spóźniłam się dwukrotnie na spotkania, a podczas nich i tak z komórki wchodziłam na twoją stronę. Uwierz, że jestem dość wybredna jeśli chodzi o blogi z alternatywami, ale ten tak mnie pochłonął że KURDE NO NIE. xd
Kolejny wielki plus to to, że nie robisz z tego jakiejś przesiąkniętej miłością historii.. tylko pokazujesz jak życie potrafi dać w kość, co jest według mnie ciekawsze od blogów gdzie wiecznie jest "-KOCHAM CIE. -NIE, JA CIEBIE BARDZIEJ. -NIE PRAWDA BO JA".
Na serio ta fabuła którą stworzyłaś uzależnia. ._. Jestem pewna że nie tylko mnie. Jesteś bardzo utalentowaną młodą pisarką, bo chyba mogę cie tak nazwać xd I obiecuje bycie wierną fanką tego bloga. ^^
dużo weny i pomysłów życzę ! Av.x
[ our-unusual-story.blogspot.com ]