(perspektywa Valerie)
Rano obudził mnie znajomy, głęboki głos:
Rano obudził mnie znajomy, głęboki głos:
- Chyba nie chcesz pobudki jak kiedyś Harry i Zayn,
co? – spytał, a ja otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się, przypominając sobie
fragment „Year In The Making” i piosenkę „Time To Wake Up”.
- Nie, nie chcę – stwierdziłam i usiadłam na łóżku,
przeciągając się. Liam siedział na krześle przy biurku i przyglądał mi się. -
Która godzina? – spytałam, przecierając oczy.
- Dziesiąta.
- No to ja się może ogarnę i możemy jechać –
uśmiechnęłam się, pocałowałam go przelotnie i chwytając ubrania poszłam do
łazienki. Po prysznicu poczułam, że ssie mnie w żołądku, więc ubrałam się,
przeczesałam włosy i zeszłam na dół, gdzie mama już częstowała Liam’a domowej
roboty goframi. Wzięłam kilka i posmarowałam marmoladą wieloowocową, a
następnie zjadłam ze smakiem. Po posiłku nadszedł czas pożegnania się z mamą. W
torbie miałam już spakowane wszystkie rzeczy.
- Dbaj o nią – powiedziała do mojego narzeczonego.
- Będę – objął mnie ramieniem i pocałował w
policzek.
- Kocham cię mamo – przytuliłam ją mocno, czując
gulę w gardle. Nie Valerie, teraz się nie rozkleisz idiotko.
- Ja też się kocham, córuniu.
- Będę mieszkać tylko 20 minut drogi od ciebie, to
naprawdę nie dużo, a po za tym codziennie do czerwca będę przyjeżdżać do szkoły
i często do ciebie wpadać. To tylko przeprowadzka – zrobiłam krótki monolog,
ale ona i tak się popłakała. Przytuliłam ją ostatni raz i wsiadłam do auta
Harry’ego, który akurat był u Jeanette, więc mógł nas podwieźć, bo Liam miał
dopiero zdawać egzaminy na prawko. Wcześniej widziałam nasz dom na zdjęciach,
ale nigdy na żywo. Był… nieziemski. A to tylko z zewnątrz. Na dole znajdowała
się duża i nowoczesna kuchnia, a obok niej jadalnia. Oddzielnie znajdował się
salon z kominkiem i miękką sofą. Naprzeciwko kominka wisiał ogromny, plazmowy
telewizor, zgrabnie wpasowujący się do otoczenia. Oprócz tego na dole
znajdowała się garderoba i mała łazienka. Na górze były 3 sypialnie, ale
weszłam tylko do 2, pokój gościnny i większa łazienka, z ogromną wanną.
- Naszą sypialnię zobaczysz dopiero wieczorem –
mrugnął do mnie tajemniczo, a ja nadal nie mogłam wyjść z zachwytu.
Dodatkowy pokój był na strychu. Liam powiedział, że
jest tylko dla mnie, on nie będzie tam wchodził. To dobrze, że dawał mi
przestrzeń dla siebie, mimo iż kochałam go całym sercem.
Cały ranek przeszedł nam na oglądanie domu. Po
południu zdaliśmy sobie sprawę, że nasza luksusowa lodówka jest pusta, więc
udaliśmy się na zakupy. Gdy już wykupiliśmy całe Tesco, rozpakowaliśmy
jedzenie, a ja wyłożyłam na blat składniki na kolację.
- Co będzie, pani Payne? – spytał, obejmując mnie w
talii, podczas gdy podsmażałam cebulę.
- Spaghetti – odparłam. – I jak już, to pani
Humphrey-Payne – dodałam i pocałowałam go w policzek.
Do cebuli dodałam mięso, a Liam cały czas mnie
obserwował.
- Nie możesz znać mojego tajnego przepisu, weź
wyjdź, bo jeszcze powiesz Hazzie – zaśmiałam się.
- O co ty mnie osądzasz?! – parsknął śmiechem, ale
poszedł do salonu, chyba rozpalić kominek. Ja tymczasem włączyłam radio, akurat
leciało Don’t Stop zespołu Foster The People, czyli jedna z moich ulubionych
piosenek. Podśpiewywałam pod nosem, przyrządzając sos. W międzyczasie gotował
się makaron. Gdy już dania były gotowe, zobaczyłam, że Liam wyłączył światła w
jadalni i postawił na stole świece. W ogóle wszystko było ślicznie
przystrojone.
Jedliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając o
przyszłości: że chłopaki nagrają nowy album, że trzeba zaplanować wesele,
dokupić do domu kilka rzeczy. Niby pierdoły, a ważne. Po posiłku wstawiłam
naczynia do zmywarki, a potem poszliśmy do salonu i usiedliśmy na podłodze przy
kominku. Objęłam kolana(a właściwie kolano i protezę) rękami i wpatrywałam się
w skupieniu w ogień. Liam przyniósł mi koc i założył nam go na ramiona,
ponieważ gdy obok mnie usiadł, wtuliłam się w niego. Zaczęliśmy się całować.
Najpierw co kilka minut, niewinnie, ale potem coraz częściej, przylegając do
siebie i ocierając się. Oboje wiedzieliśmy, czego chcemy. Poszliśmy na górę, a
Payne oficjalnym gestem otworzył drzwi sypialni. Wokół łóżka z satynową
pościelą stało mnóstwo zapachowych – czekoladowych! – świeczek, a na szafkach
nocnych z ciemnego drewna stały dwa kieliszki z czerwonym winem. Osłupiona
patrzyłam to na wystrój, to na Liam’a, a potem go pocałowałam. Zamknął za nami
drzwi i nie dało się nie wyczuć napięcia seksualnego między nami. Ale było coś
jeszcze. Uczucie. To, czego zawsze mi brakowało w Heath’u. Poczucie
bezpieczeństwa i miłość. Wracając do sytuacji przy kominku zaczęliśmy się
rozbierać…
Rano obudziłam się naga, w satynowej pościeli i
wtulona w Liam’a. Nadal miałam w głowie każdy zapamiętany centymetr jego ciała,
każdy gest, ruch, to uczucie, gdy był we mnie. I finał, bez porównania z niczym
innym. Nieziemski.
Świeczki zdążyły wygasnąć, ale zauważyłam, że
wczoraj nie dopiłam do końca swojego wina. Zrobiłam to teraz, chodź i tak byłam
już pijana z miłości. Chciałam wstać i wziąć prysznic, ale wtedy mój narzeczony
otworzył oczy i zauważył, że chcę wstać, więc przyciągnął mnie do siebie i
pocałował.
- Ty łotrze – mruknęłam z zadowoleniem i wtuliłam
się w niego z powrotem. Przeciągnął się i pocałował mnie w rozczochraną głowę.
- Zostańmy dzisiaj cały dzień w łóżku – stwierdził,
patrząc w sufit. – I tak jest weekend.
- Co się stało z tym pracowitym, młodym chłopakiem,
którego tak podziwiałam? – parsknęłam śmiechem.
- Zniknął wraz z blaskiem świec – powiedział
poważnie, a potem oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. – Zrobić ci
śniadanie? – spytał.
- Jeśli chcesz, tylko muszę się ub…
- Śniadanie do łóżka – uśmiechnął się, wstał i ubrał
tylko bokserki, a następnie zszedł na dół. Nie mogłam uwierzyć w swoje
szczęście: przepiękny dom, najlepszy seks świata i jeszcze… śniadanie do łóżka.
Dobra, zaczynam brzmieć jak Plotkara, opanuj się, Valerie. Ale nie mogę
ukrywać, zależało mu na mnie. A czy ja robiłam coś, żeby mu podziękować? No,
może oprócz spraw łóżkowych… Muszę się ogarnąć. Skończyć szkołę i znaleźć
jakieś studia. To, że jestem niepełnosprawna fizycznie, wcale nie znaczy, że
psychicznie.
(perspektywa
Jeanette)
- Podobno Valerie i Liam robią dzisiaj parapetówkę –
odparł Harry, gdy leżeliśmy na kocu w parku.
- No robią, robią. Tylko pytanie, co im takiego
nowego dać? – zastanowiłam się i położyłam na plecach, zasłaniając oczy dłonią,
bo raziło mnie słońce.
- Louis daje im Sharpay.
- Co? – na wpół usiadłam, podpierając się na
łokciach.
- Sharpay, córkę pani Stylinson – wyjaśnił.
- To czekaj… Carrot, Pussy, Sharpay i…?
- Fray – uśmiechnął się.
- Ale dlaczego akurat Sharpay?
- Bo jest taaaaka podobna – stwierdził. - Ty możesz
im kupić toster. I niech się głowią, jak on działa – zatarł złowieszczo ręce.
- Toster dobra rzecz – stwierdziłam, a on pochylił
się nade mną i pocałował mnie. Byłam zaskoczona, bo nigdy nie „odwalał” takich
rzeczy w miejscu publicznym. Na szczęście siedzieliśmy w cieniu drzewa, a w
parku było mało osób, głównie matki z dziećmi i staruszkowie, więc nikt tego
nie zauważył. W sumie to gdy Harry do mnie nie przyjeżdżał to się nudziłam:
Valerie cały czas z Liam’em, a reszta ekipy gdzie? W Londynie. Nawet moja
najlepsza przyjaciółka przeprowadziła się na jakiś czas do Simon’a, żeby
nagrywać album. Nie miałam jej tego za złe, bo spełniała marzenia, ale…
- Mogę poznać waszą stylistkę? – spytałam między
pocałunkami.
- Lou? – uniósł brew.
- Tak, no wiesz, mamę małej Lux itd. – dodałam, a
Harold pokiwał głową.
- No przecież jestem jej wujkiem chrzestnym, bicz,
plis – parsknął śmiechem. – Jasne, czemu nie? – dodał. – Ale ona mieszka w
Londynie, więc…
- Spoko Maroko i tak chciałam przyjechać do Londynu
na wakacje. Fajnie, Blair wróci tu na egzaminy, a ja pojadę tam – westchnęłam.
- Masz talent, serio – założył mi odstający kosmyk
włosów za ucho. – Nie znam się na modzie, ale Zayn widział kilka twoich
projektów i mówi, że są genialne. Ja sam, patrząc na nie, mam to samo odczucie…
- Staram się, pracuję – wzruszyłam ramionami i
zaczęłam się przyglądać jego twarzy. – Nie jesteś taki idealny. Znaczy, z
wyglądu – stwierdziłam. – Masz trądzikową cerę i trochę ci się włosy
przetłuszczają – dodałam, przegryzając wargę. – Zabawne, że zauważam to teraz.
- Bardzo – prychnął, ale nie był ani trochę urażony.
Chwilę później szeroko się uśmiechnął: - Zabawne, że zauważasz to po tym co
zaszło w Paryżu.
- Tak tylko mówię – mruknęłam i oboje położyliśmy
się na plecach. Wpatrywaliśmy się przez dłuższy czas w bezchmurne niebo i
trzymaliśmy za ręce. Idealny dzień z idealnym(z charakteru) chłopakiem.
(perspektywa
Louis’a)
- Justin
Bieber’s on replay, he’s on replay – śpiewał Niall jedząc przyrządzoną
przeze mnie brejowatą jajecznicę. Ten gość serio pochłonie wszystko.
- Co ty tam dodałeś? Czy to…? – Zayn przyjrzał się
potrawie. – Cynamon?!
- CO?! MYŚLAŁEM, ŻE TO PIEPRZ!
- Dlatego Harry gotuje w tym domu – dodał, jak
zawsze przeżuwając, blond Żarłok.
- Ale Harry wyszedł z Jeanette, a ja zaraz wychodzę
na autobus, a wy sami sobie gotujcie, jak macie stroić fochy – mruknąłem,
wiążąc sznurki przy bluzie na kokardę.
- Przecież masz prawko – wtrącił Brandford Boi, a
potem się chwilę zastanowił. – A, no tak, ta cała Olive!
- A co tam u Audrey? – spytał nagle Niall, kończąc
swoją jajecznicę i wpatrując się błagalnie w talerz Malik’a.
- Następnym razem sam się zajmuj kuzynką, wiesz Lou?
– podał mu swój talerz, a Irlandczyk zaczął pochłaniać. - Blair mnie z nią
zobaczyła i teraz myśli nie wiadomo co o mnie.
- Sorki – mruknąłem do niego. - Ja w każdym razie
wychodzę. Sajonara kurwa biczes! – pomachałem im i wyszedłem z domu, a potem
poszedłem na autobus. Prowadziła go Olive, uśmiechnięta na mój widok.
- O której kończysz? – spytałem.
- Dzisiaj o 15 – powiedziała. Zapłaciłem za bilet i
„ubarwiałem jej życie” aż do końca zmiany. Potem spytałem, czy ma ochotę na
spacer. Zgodziła się.
- To… no cóż, głupio się przyznać, ale czytałam o
tobie – zmieszała się lekko, a ja tylko kiwnąłem głową. – No i znalazłam kilka
wywiadów… A potem zdjęć… Rany Boskie, dobra, po prostu spytam: Louis, czy ty
jesteś gejem?
- Jestem biseksualny – odparłem prosto z mostu.
- To znaczy, że ty i Harry…? No wiesz, to braterska
miłość czy…?
- Czemu WSZYSCY o to pytają? – lekko się
zirytowałem.
- Ok, nie ma tematu, rozumiem – wyprostowała się. –
No to jak życie?
- Powiem ci, nieźle, nieźle… Liam się już
wyprowadził, chodź Niall go nie chciał puścić – zaśmiałem się.
- Wyprowadził? – uniosła brew.
- Mieszka ze swoją narzeczoną, w lipcu biorą ślub. W
sumie nie powinnaś tego wiedzieć, bo chcieli to ogłosić po ślubie, ale wydajesz
się być osobą godną zaufania – powiedziałem iście szlacheckim tonem.
- Azaliż milordzie nie śmiem rzec słowa do mediów!
- Milady – skłoniłem się niczym hrabia, a potem
wybuchnęliśmy takim śmiechem, że zaczęły nas boleć brzuchy, więc musieliśmy
usiąść na ławce.
- Umówisz się ze mną? – spytała nagle po wielkim
ataku głupawki.
- Jasne, gdzie i kiedy? – uśmiechnąłem się lekko,
chodź w środku wręcz kipiałem radością.
- Wieczorem jest premiera „Domu w głębi lasu”, co ty
na to? – odparła.
- Tylko pamiętaj, że jak będę piszczał, to twoja
wina – parsknąłem śmiechem. – Przyjadę po ciebie. O której?
- Premiera jest o 9, więc coś koło tego –
uśmiechnęła się. – Muszę spadać odebrać moją siostrzenicę z przedszkola, wiesz?
Zobaczymy się wieczorem, pa – odparła i pocałowała mnie w policzek na
pożegnanie. Do domu wróciłem cały w skowronkach i mimo słonecznej pogody
śpiewałem „I’M SINGING IN THE RAAAAIN!!!”.
___________________________________________________________
No i jest rozdział, tadaaaaam. Dobra, mam fangirling na 50 obserwujących. Serio. OMFG nigdy jeszcze tylu nie miałam. Nie no, MEGAHARDCOREFANGIRLING ŚPIEWAJĄC CALL ME MAYBE *____________________*
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘ-KU-JĘ! *_________*
A skoro 50 obserwujących, a komentuje ok. 30, to... Z DEDYKACJĄ DLA TYCH, KTÓRZY KOMENTUJĄ ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
@MargaaStyles (a na limicie @MargaaOfficial) xx
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘ-KU-JĘ! *_________*
A skoro 50 obserwujących, a komentuje ok. 30, to... Z DEDYKACJĄ DLA TYCH, KTÓRZY KOMENTUJĄ ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
@MargaaStyles (a na limicie @MargaaOfficial) xx
Lol, jest dla mnie dedykacja, czuję się zaszczycona! xD Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY! Opłacało się dodac komentarz XD Nie zawsze dodaje bo nie mam czasu, ale teraz musiałam :P KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM TO! I dzięki że nie opisywałaś nocy Liama i Valerie :P Mówiłam juz że kocham Harry'ego i Janette razem? Tylko szkoda że on jest też z Lou... (lubię Larry'ego, ale to trochę dziwne że mają taki trójkącik XD No, za niedługo chya dołączy Olive, więc... XD) Dobra, czekam na nn <333
OdpowiedzUsuńYaaay :D Przeprowadzili się hngfdgssd. Boskie to jest *-*
OdpowiedzUsuńI Sharpay mnie rozjebało hahahhaa :D Sajonara kurwa biczys ♥ A tak ogólnie to nienawidzę cynamonu -.-
Czekam na kolejny ♥ xx
ajaj! <33 cuudny! scena z Valerie i Liamem była genialna!
OdpowiedzUsuńHaha pani Stylinson urodziła bardzo .. Bardzo ee. Dobra nie wiem co chciałam napisać xD.
OdpowiedzUsuńChodzi o to, że zajebiście się nazywają mini Stylinsony.
haha.
No wiesz rozdział jak zawsze super.
Czekamy na kolejny xx !
przeprowadzili się <333 super! omfg a to pytanie Liv - Louis, czy ty jesteś gejem? mnie tak rozbawiło że spałam skrzesła a nawet nie wiem why xD
OdpowiedzUsuńświetny rozdział<33
"Justin Bieber’s on replay, he’s on replay" - haha, Niallerek wszędzie swojego idola wepchnie. XD "Zapłaciłem za bilet i ubarwiałem jej życie" <--- ile bym dała, żeby mi tak ubarwiał. xDD W końcu się przeprowadzili, yay ! < 33 x Mega rozdział, czekam na nowy ! < 3
OdpowiedzUsuńomomomomomomo *____* KOCHAM TWOJEGO BLOGA DZIEWCZYNO ! ;D
OdpowiedzUsuńboooski rozdział <333 ale mam wrażenie ze ta Olivia wszystko wypapla.. takie złe przeczucie ;/
OdpowiedzUsuńaaa kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńale cos mam złe przeczucie do olivi
zapraszam do komentowania 21 rozdziału
http://galaxy-strawberry.blogspot.com/
juynhbtgvrfcvgbthy *-* JAki świetny rozdział Xd AHhahah a początek perspektywy Lou mnie rozwalił XD Ahh ten Niall HAhahahhah ;D
OdpowiedzUsuńno i wreszcie Liam i Valerie przeżyli razem ze sobą noc!!
OdpowiedzUsuńnaprawdę jestem wniebowzięta tym rozdziałem. masz talent dziewczyno!!
dodawaj szybko nowy!! czekam i pozdrawiam. ; >>
Megaaaaaaa !
OdpowiedzUsuńDobra, trzeba przyznać, że mania Niallera na JB nigdy nie przejdzie do przeszłości xd
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzili się!!! <33
Loooooooool rozdziału się doczekałam :D faaajny ^^ czekam na nexta :P Uwielbiam Hazzę i Jeanette oraz Lou i Olive :P loooooooool xx
OdpowiedzUsuńhuhuhuhuhu <3 LOUI!!??
OdpowiedzUsuńi tak kocham ;)
Genialne!!
OdpowiedzUsuńChce ci powiedziec, ze zaczelam pisac nowe opowiadanie o Cher Lloyd i 1D :)
Pozdrawiam!
dodaj już kolejny ;)
OdpowiedzUsuńnext
OdpowiedzUsuńpisz następny ;d
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial <3 czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńlubię to ! bardzo mi się podoba i czekam na next :) xx
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ;*
OdpowiedzUsuńdodaj już kolejny ;(
OdpowiedzUsuńAAAAA!!! OMG! Nie czytałam od dawna, bo byłam strasznie zajęta, ale czytam teraz i AAAA! Do ostatnich rozdziałów! Tyle się dzieje, że szok! Uwielbiam jak piszesz! I gratuluję przyszłym nowożeńcom ;) Czekam nn! :)
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
nie mogę się doczekać ślubu :))
OdpowiedzUsuńdodaj ze juz kolejny no
OdpowiedzUsuńparty hard jak dodasz :>
OdpowiedzUsuń29 :D
OdpowiedzUsuń30, DODAWAJ! xd
OdpowiedzUsuń