(perspektywa
Valerie)
Po obfitym śniadaniu do łóżka (świeże bułeczki z
czekoladą i kakao, mmm!) ubrałam się w dresy i postanowiłam po swojemu
rozstawić swoje rzeczy. Bo jak wiadomo, chłopaki zapewne…
- Kartony upchane w szafie. Sprytne – pokręciłam
głową i związałam włosy. Rozstawiłam swoje i Liam’a ramki ze zdjęciami na ścianach
i półkach, moje książki i płyty zaniosłam do pokoiku na strychu. Na szczęście
ubrania w garderobie były porządnie porozwieszane i podzielone na letnie,
zimowe, moje, Liam’a itd. Zasługa Zayn’a, jak mniemam. A gdzie był Payne,
zapewne spytacie? Kupował dodatkowe żarcie i procenty na imprezę, mimo iż sam
nie może zbyt dużo pić, bo ma jedną nerkę. Wieczorem urządzamy parapetówkę dla
naszych przyjaciół. Tak, zaprosiłam Heath’a, mimo iż wszyscy kręcili nosami,
ale ja wiedziałam swoje. Skoro był moim przyjacielem, to przyjechać wręcz
musiał. Koniec, kropka.
Po ciężkiej robocie z rozstawianiem niby drobnych,
ale jednak ważnych szczegółów domu, wyszłam na strych na papierosa. W końcu to
tylko i wyłącznie mój pokój, więc nikomu to nie przeszkadza, prawda? A po za
tym otworzyłam okno, więc najwyżej sąsiedzi będą narzekać. Przy okazji
sięgnęłam po pierwszą, lepszą książkę z brzegu. Okazało się, że to album na
zdjęcia. Zdjęcia Liam’a, same prywatne. Zaświeciły mi się oczy, ale nie, nie
chciałam potem mu robić awantur o jakieś zdjęcia z klubów czy coś. Wzięłam
głęboki wdech i po wypaleniu papierosa zeszłam na pierwsze piętro i położyłam
album na półce z jego książkami w sypialni. Potem zeszłam na dół pooglądać
telewizję i podjeść trochę żelków. Akurat leciał program z newsami o gwiazdach.
Pogłosiłam, gdy usłyszałam „One Direction”.
- Zespół coraz częściej odwiedza okolice Bangor w
Północnej Irlandii i krążą plotki, że niektórzy z nich się tam przeprowadzili.
Czyżby? Tego nie wiemy, nie chcieli wpuścić nas do swojego domu w centrum
Londynu, a Louis, który akurat skądś rozanielony wracał, powiedział… – i tu
pokazany Lou próbujący się ogarnąć ze śmiechu i jego komentarz:
- Wszystkie pytania kierujcie do naszego menager’a,
Paul’a Higgins’a lub do rzeczników prasowych. Dziękuję, do widzenia – kiwnął
głową i z powrotem pokazał się prezenter w studiu, mówiąc o najnowszej płycie
Katy Perry. Wyłączyłam odbiornik i w tym samym momencie do domu wszedł Liam.
- Mam Desperados – wyszczerzył się, gdy weszłam do
kuchni, a on rozstawiał na stole butelki z piwem.
- Liam, media coś podejrzewają. No wiesz, że
jeździcie do Bangor, pokazywali nawet zdjęcia Harry’ego i Jean z jakiejś
galerii handlowej. Co prawda rozmazane, ale jednak… - przypomniałam sobie, że były w tle podczas komentarza
prezentera.
- Paul dobrze wie, że nie może nam wszystkiego
dyktować, ale też, że mamy się hamować ze związkami. Moje oświadczyny totalnie
powaliły go na kolana, nie wiedział co mi powiedzieć, czy się cieszyć czy
płakać… Ale akurat w tej sytuacji to jego zdanie wiesz gdzie mam – pocałował
mnie w policzek.
- Boję się… no wiesz, że mnie znienawidzą. Jak
Caroline Flack czy coś – mruknęłam.
- Caroline? – parsknął śmiechem. – To była zwykła
plotka, Harry jej nawet nie lubi – dodał.
- Aha, a co z… Danielle? – spytałam nagle, ni z
gruszki ni z pietruszki o jego byłą.
- Gdy z nią byłem fanki ją wspierały, uwielbiały…
Ale między nami zaczęło się sypać, aż w końcu utknęliśmy w martwym punkcie i w
końcu… zerwaliśmy. To bolało, bo naprawdę ją szanowałem i nadal tak jest, ale
zdaje się, że jej nie kochałem – cały czas patrzył mi w oczy. – A teraz
Directioners nadal ją szanują, mimo iż jest z Nathan’em. I wiesz co? Ja chyba
już wiem co odczuwasz w stosunku do Heath’a.
- Serio? – zdziwiłam się.
- To samo co ja do Danielle – wyjaśnił.
- Możliwe – stwierdziłam zgodnie z prawdą i
spojrzałam na zegarek. – No dobra panie Payne, już mamy godzinę 17, a o 20
zaczynamy Party Hard, więc pan pozwoli iż pójdę do Jeanette po swój strój –
uśmiechnęłam się, a on pokiwał głową. Dałam mu szybkiego całusa w usta,
włożyłam trampki i po 15 minutach spaceru byłam u swojej przyjaciółki.
Otworzyła mi jej mama wyjaśniając, że jest u niej Harry. Pokiwałam głową, a
potem podeszłam pod drzwi jej pokoju i zapukałam. Otworzyła mi i gestem
zaprosiła do środka.
- Cześć Valerie – powiedział z ustami pełnymi
czekolady Styles.
- Cześć Harry – odpowiedziałam, siadając obok niego
na łóżku Jean, która usiadła na krześle.
- Ciuchy, tak? – spytała, zacierając dłonie. – No
to… - zajrzała do swojej szafy i zaczęła przerzucać wieszaki - …to, to i to –
rzuciła mi kilka rzeczy, a ja je obejrzałam:
Krótkie, jeansowe spodenki z wytartymi nogawkami i z
wyszytą literą V na lewej nogawce. Luźna, granatowa bluzka z napisem PARTY
HARD, a pod spód biała bokserka. Do tego granatowe sandałki na lekkiej
koturnie.
- Mówiłem, że ma talent – stwierdził Harold, gdy już
przebrałam się w toalecie w ten zestaw. – Zajebisty talent – dodał.
- Dobra, ja z powrotem się wbiję w dres i idę pomóc
Liam’owi w przekąskach. Pamiętaj, żeby odebrać z lotniska chłopaków, Jade i
Blair – spojrzałam uważnie na Lokersa.
- Ja bym mógł zapomnieć? No chyba cię coś – pokazał
mi język, a ja po bratersku zmierzwiłam mu włosy. Spakowałam strój od Jeanette
w torbę, pożegnałam się i wróciłam do domu.
(perspektywa
Louis’a)
- Ei, widziałeś gdzieś mój awaryjny żel do włosów?
No wiesz, ten którego używam, jak mi się rozwali fryzura po pijaku? – spytał
Zayn, a ja spojrzałem na niego jak na wariata.
- Jakaś impreza się szykuje? Beze mnie?!
- Przecież Liam dzwonił i zaprosił nas na
parapetówkę, zapomniałeś? Niall mi mówił.
- HORAN BLONDASIE!!! – wydałem się na cały dom, a
Irlandczyk przyszedł leniwym krokiem z miseczką Cheerios w ręce. – To ja się
umówiłem z Olive na kino, a teraz mam odwoływać, bo idę na party hard? Jak ja
będę wyglądał w jej oczach? – pokręciłem głową.
- Możesz ją wziąć – zaproponował Żarłok. – No
przecież…
- Nie.
- Ale…
- Nie.
- No ale ona…
- NIE! – podkreśliłem. – NIE chcę, żeby Harry
jeszcze o niej wiedział. NIE przedstawię ich sobie. Jeszcze NIE teraz – dodałem.
- Nie bulwersuj się tak, Tommo, bo Jade cię zje za
rujnowanie mu psychiki – bronił Horan’a Malik. – Wdech, wydech – poradził, a ja
wybuchnąłem śmiechem.
- Dobra, wezmę ją ze sobą. Ale trzymajcie Harolda z
dala od niej, ok? – spojrzałem po nich, a oni pokiwali głowami. – No to
świetnie, jeszcze tylko do niej zadzwonię – zatarłem ręce i zadzwoniłem do
Olive. Zgodziła się z nami lecieć, ale był jeden problem:
- Harry odbiera nas z lotniska – odparłem i zrobiłem
facepalm, a Niall zanudził „o-o-oooł” jak z Big Time Rush(serialu).
- No raczej – mruknął Zayn. – Mogę też wziąć Audrey
tak w ogóle?
- Zayn… - spojrzałem na niego wkurzonym wzrokiem,
ale potem stwierdziłem: – W sumie nigdy jej nie lubiłem – wzruszyłem ramionami.
– Rób co chcesz, byle nie za dużo. Wiesz o co chodzi – dodałem, a on pokiwał
głową.
O 18 byliśmy już w 7(ja, Niall, Zayn, Jade, Audrey,
Blair i Olive) samolocie do Belfast, a stamtąd Harry miał nas zabrać do Bangor.
Po przylocie sam przedstawił się Olive, ale dziwnie na mnie spoglądał i nawet
nie przytulił mnie na powitanie. Wiedziałem, że pewnie jest zły, że nic mu nie
powiedziałem. Ale kto siedział u swojej dziewczyny z dala od domu? Na pewno nie
ja.
(perspektywa
Blair)
Przez prawie godzinę lotu prawie rzygałam tą Audrey.
Ma to 15 lat i myśli, że wie wszystko, bo jest punkiem, hipiską, anarchistką,
pacyfistką i kto wie co jeszcze. Cały czas siedząc za mną gadała z Zayn’em,
jaką to oni mają niedojrzałą i komercyjną muzykę, dlaczego tak dają się
szufladkować, skoro potrafią śpiewać i bla bla bla. Miałam tego po uszy, więc
gdy już wylądowaliśmy i mogłam od niej odpocząć rozmawiając z normalnymi
ludźmi, bo niestety w samolocie siedziałam sama, a właściwie z jakąś starszą
panią, która słuchała radia, więc na jedno wychodzi.
Na lotnisku wyściskałam dawno nie widzianego
Harry’ego i w ogóle nie zdziwiłam się, kiedy podeszły jakieś fanki po
autografy. Pytały, gdzie jest Liam, a oni zbywali je żartami Lou i w ogóle.
Zauważyłam, że jakiejś odległości od nas kilka dziewczyn szepcze między sobą i
patrzy na nas. Spojrzałam na nie, one na mnie, a ja wtedy uśmiechnęłam się do
nich. O dziwo, zamiast podejść do któregoś z chłopaków, podały mi zdjęcia z
okładki End Up Here.
- Podpiszesz się dla Annabell? – spytała jedna z
nich, na oko 14-latka w nerdach.
- Ja? – zdziwiłam się. – To znaczy… no jasne –
odparłam i wzięłam od niej pisak, a potem machnęłam podpis. Posypały się
kolejne propozycje, około 4-5. Potem chciały jeszcze zdjęcie ze mną. Zgodziłam
się, no bo w sumie co w tym złego, chłopaki i tak byli wręcz otoczeni z każdej
strony. Dopiero po jakiś 15 minutach udało nam się wydostać z lotniska i
pojechać prosto do nowego domu Valerie i Liam’a.
(perspektywa
Liam’a)
- No, to wszystko gotowe – odparłem podłączając do
prądu ostatnie lampki na tarasie.
- Dobre chipsy – odparła Jeanette, podchodząc do
mnie z miską.
- Nie ma to jak Tesco – uśmiechnąłem się. – Dlaczego
nie chcesz gadać z Greg’iem? – zauważyłem. Jakby ktoś nie wiedział, Greg Horan
to starszy brat Niall’a, lekarz, zaprosiłem go, bo był moim dobrym znajomym.
- Bo on gada z tym tam – pokazała ruchem głowy na
Heath’a. – Dobra, i tak nasza ekipa będzie za parę minut to tam wiesz –
machnęła ręką i weszła do środka. Ja poprawiłem koszulę i wszedłem za nią,
akurat gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i do domu wsypali się moi
przyjaciele i…
- Co ja tu robię, ja jebie – jęknęła rudowłosa
kuzynka Tomlinson’a.
- Cześć Audrey i… - spojrzałem pytająco na
zszokowaną blondynkę.
- Olive, znajoma Louis’a. Tak, wiem, ty jesteś Liam
Payne – zaśmiała się.
- We własnej osobie. O, cześć Blair – dodałem, a ona
tylko mruknęła coś pod nosem i usiadła przy kominku. Tymczasem Valerie zeszła
po schodach w stroju od Jeanette. Prawie szczęka mi opadła: wyglądała bardziej
zniewalająco, niż zwykle, po prostu…
- Wow – wyrwało się Greg’owi, a wszyscy popatrzyli
na niego, jakby kogoś zgorszył. Moja narzeczona przywitała wszystkich, przy
czym poznała Olive, Audrey i Greg’a, a potem włączyła muzykę. Akurat leciało
„Sexy And Know It”, więc wszyscy zaczęli się wygłupiać. Tylko Blair i Harry
siedzieli zdołowani przy kominku, a Jeanette próbowała ich pocieszać. Nie
wnikałem, ale szkoda, że się dobrze nie bawili.
- Jakby co to w kuchni są procenty!!! – krzyknęła
Valerie, a większość osób poszła po piwa.
(perspektywa
Jeanette)
- Weźcie smutasy się bawcie, a nie – wywróciłam
oczami, stojąc nad moją przyjaciółką i moim chłopakiem.
- Przyprowadził jakąś dziewczynę – westchnęli oboje,
jakby to ustalili.
- Jezusie, ale to nie znaczy, że nie macie się
zajebiście bawić, tak? Macie mnie i przyjaciół do jasnej cholery! Ja idę się
bawić, a jak chcecie to się użalacie nad sobą – mruknęłam wkurzona i poszłam do
kuchni po piwo. Akurat Louis gadał z Olive.
- Lou ho no na rozmowę, teraz, zaraz – i bez
jakiegokolwiek wytłumaczenia pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do garderoby. –
Co ty w ogóle…? Jak ty możesz…? – nie mogłam znaleźć słów. – Tak ranić
Harry’ego! – wydusiłam w końcu.
- On ma ciebie, dlaczego ja nie mogę znaleźć sobie
dziewczyny, co?
- Bo… bo…
- No właśnie.
- Ale mogłeś mu chociaż powiedzieć, że kogoś masz, a
nie…
- Nie wiem w ogóle, czy coś z tego będzie, tak? –
spojrzał mi w oczy, a ja od razu przypomniałam sobie wieczór w Paryżu i
zarumieniłam się. – Jean, a co jest między nami?
- Nie kocham cię – przegryzłam wargę. – Znaczy, nie
tak, jak Harry’ego – dodałam szybko.
- I nawzajem – kiwnął głową, jakby z ulgą. – Ja po
prostu chcę być szczęśliwy, ok? Owszem, jestem z nim, ale… On miał mnie, a
znalazł ciebie.
- Wiem o co ci chodzi. Dobra, ale masz do niego
wrócić i się z nim bawić, ja już tam zagadam Olive i będzie git – mrugnęłam do
niego i wyszliśmy z garderoby.
(perspektywa
Valerie)
- I on tak po prostu ci wybaczył…? A potem wy…? –
otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia na historię Jade. – Jezusie, błogosław go
– dodałam, kręcąc głową.
- Też nie mogę w to uwierzyć – upiła łyk piwa i
założyła kosmyk włosów za ucho.
- I co, który lepszy? – spytałam ciszej.
- Niall. Bez porównania lepszy – odpowiedziała z
błogim wyrazem twarzy. – No a u ciebie? – uniosła brew.
- Liam. Miałam rację, One Direction to bogowie seksu
– dodałam i dopiero wtedy zauważyłam, że stoi za mną Zayn, więc zachłysnęłam
się i piwo poszło mi nosem. A potem zaczęłam się śmiać jak idiotka, a Jade
razem ze mną.
- Co chcesz Papierosie? – dźgnęłam go palcem w
brzuch.
- Piwko, papierosy staram się odstawiać – sięgnął po
butelkę i otworzył ją zębami.
- Ja cię po ortodontach nie będę prowadzać –
stwierdziła Jade, a on wzruszył ramionami i upił łyk napoju. Po chwili podeszła
do nas Jeanette i z Blair i tą całą Olive.
- Zayn, wyjdź – odparła Jean, a on wzruszył
ramionami, Blair rzuciła mu „spojrzenie, które zabija” i podszedł do Liam’a,
który gadał z Greg’iem i Niall’em.
- Dobra, skoro faceci i tak zaraz będą oglądać mecz…
potrzebujesz wieczoru panieńskiego – stwierdziła Blair. – Wymyśliłyśmy to przez
Skype – dodała.
- Dziewczyny, no… w sumie tej parapetówki też nie
powinno być, żałoba po tacie i… nie, no nie wiem – westchnęłam i wychyliłam do
końca rozpoczętą butelkę.
- Oj daj spokój, to zajmie dosłownie godzinę,
potrzebujemy tylko jednego pokoju – odezwała się Jade.
- I ty, Brutusie, przeciwko mnie? – zdziwiłam się,
bo moja najlepsza przyjaciółka nie była szczególnie blisko z B i J.
- Tak, Olive wtajemniczyłam przed chwilą. No chodź,
pokaż w którym pokoju możemy działać – pociągnęła mnie za rękę Jeanette i po
kilku minutach byłyśmy już w jednej z wolnych sypialni obstawione świeczkami,
kadzidełkami i…
- Jak porządnie to porządnie. Zostało mi z
osiemnastki, na specjalne okazje – wyszczerzyłam się, niosąc butelkę Jack’a
Daniels’a i 5 szklanek.
- A co z Audrey? – spytała nagle Olive.
- Przecież Malik się nią zajmie – burknęła lekko
wytrącona z równowagi Blair, gdy ja rozlewałam alkohol do szklanek.
- Ok., to jaki macie „plan”? – zrobiłam z palców
cudzysłów przy słowie ‘plan’ i usiadłam na podłodze wyłożonej wykładziną, jak
wszystkie.
- Wywróżymy ci, co cię czeka po ślubie – wyjaśniła
Jeanette i rozłożyła przed nami(siedziałyśmy w okręgu) karty do tarota. Zaczęła
je dziwnie układać, mruczeć coś pod nosem i w końcu odparła, trochę zaskoczona:
- Hmm… wow. Szczęśliwa przyszłość, kilka zaskoczeń, wybojów. Ogółem wszystko
zakończy się dobrze. Chyba – przekręciła głowę i przyjrzała się bliżej kartom.
– No chyba, nie wiem, w necie jest o tym mało napisane – wzruszyła ramionami.
- Za szczęśliwą przyszłość! – uniosła w górę
szklankę Jade, a my powtórzyłyśmy jej hasło, ‘przybiłyśmy’ toast i wypiłyśmy
wszystko duszkiem. Po kilku takich szklankach i po pogaszeniu świec zeszłyśmy
na dół. Nie no, byłby z tego niezły wstęp do gej porno: Liam, Niall, Heath i
Greg przeżywali jakiś mecz w telewizji, Zayn chciał oglądać z nimi, ale Audrey
cały czas coś do niego trejkotała, a Harry i Louis? Oczywiście wpatrzeni w
siebie, przy kominku. Jakież to było urocze, tylko cyknąć foto… Ale nie, nie
jestem taka. To ich sprawa.
__________________________________________________________
A taki z dupy wyjęty, ale może się wam spodoba, ja tam nie wiem ;)
Zapraszam na mój jednopart o Nemi (Niall'u i Demi Lovato) na blogu z jednopartami (moim, Moni i Żanety):
http://youmakemefeel1d.blogspot.com/2012/05/9-nemi.html
CZYTASZ = KOMENTUJESZ! (przypominam, że do kolejnego rozdziału 30 komentarzy, a blog obserwuje ponad 50 osób!)
@MargaaStyles xx
http://youmakemefeel1d.blogspot.com/2012/05/9-nemi.html
CZYTASZ = KOMENTUJESZ! (przypominam, że do kolejnego rozdziału 30 komentarzy, a blog obserwuje ponad 50 osób!)
@MargaaStyles xx
Właśnie skasowałam komentarz, bo anpisałąm przekleństwo xD ZAJE----- <3
OdpowiedzUsuńtaki spokojny, długi rozdział :D uwielbiam to! :) Awaryjny żel mnie rozjebał i ta akcja przy kominku też hahaha. I... WIECZÓR PANIEŃSKI jak nigdy! :D hahhaha Boże uwielbiam cię ♥ Czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuńCudowny *---* Czekam na te 30 komentarzy ;D
OdpowiedzUsuńahh,, ja też lubię takie spokojne rozdziały <33 i ten wieczór z Paryża mi się przypomniał :P czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńfajne PARTY HARD! ; DD
OdpowiedzUsuńja chcę żeby Zayn i Blair byli razem!!!
teraz to tylko czekać na ślub Liam'a i Valerie, jestem ciekawa jak to wymyślisz. ; ]]
rozdział naprawdę genialny.
no i jeszcze Larry. ♥♥
pozdrawiam i czekam na next'a.
ah, boskie! xx
OdpowiedzUsuńsuper!!zyan i blair niech beda razem no!
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania 23 rozdziału który się WŁAŚNIE POJAWIŁ :)
galaxy-strawberry.blogspot.com
Wow jaki spokojny rozdział :D Czekam an więcej ;)
OdpowiedzUsuńHaha, nie ma to jak wróżenie z kart no nie ?
OdpowiedzUsuńTen krąg, aż przypomniała mi się wasza " Święta Trójca " czy jak to tam.
zapraszam:
http://anotherworld-myworld.blogspot.com/
krótkie strasznie robisz te rozdziały :(
OdpowiedzUsuńsuuper :D
OdpowiedzUsuńAwaryjny żel Malika najlepszy xD :D ^_^ . Hahahahahahahahahahahahahaha. ; D. Dawaj następny; D
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zawsze! :D
OdpowiedzUsuńweź ty wyjeb tą Janette czy jak ona tam ma i tą Olive, a niech Larry będzie razem!
HARRY I LOU POWINNI BYĆ RAZEM < 3 AA ROZDZIAŁ ZAJEBISTY JAK ZAWSZE X
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Kocham! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://ialwayslookforyou.blogspot.com/ byłabym wdzięczna za polecenie czy też komentarz lub dodanie do ulubionych, Z góry dzięki :)
HAaha biedny Zayn naprawde wspolczuje...:/ glupia malolata < a sama mam 15 xd> Larry moze sie wrescie miedzy nimi ulozy ? :3 I czekam na slub ! :)
OdpowiedzUsuńZayn mógłby pogadać z Blair aby sobie wszystko wyjaśnili :3 Cieszę się, że Valerie i Liam'owi się układa :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) x
OdpowiedzUsuńMówilam Ci juz, że uwielbiam Blair, Val, Jade.. etc? Haha. Nie? To mówię.
OdpowiedzUsuńZwiązek Liama i Valerie jest cudowny. Taki, idealny. Chcialabym tylko, żeby Blair byla z Zaynem, bo oni tak do siebie cholernie pasują, że szkoda gadać.
No i Larry; i tutaj widzę, że są najwieksze schody. Hazza ma Jeanette, a Louis lubi Olieve. Jak zywkle: komplikacje. Może obaj powinni sobie wyjaśnic parę spraw?
Takowoż, jednakowoż, zakańczam swój monolog i klikam: Opublikuj (komentarz).
Życzę weny, natchnienia i szybkiego dodania kolejnego rozdizalu. ;} xx
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! OMG! Uwielbiam ten rozdział! Uwielbiam ten blog! <3 Przefajne! Strasznie mi się podoba! Masz talent! Pozdrowionka i czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
TWÓJ BLOG DAJE TAKIE NATCHNIENIE ŻE WRÓCIŁAM DO RZEŹBIENIA W ZIEMNIAKACH :O
OdpowiedzUsuńkurde nie wiem co gadam.
wreszcie dogoniłam, bo sieknęłam dziś 3 zaległe rozdziały i jestem wniebowzięta.
piszesz wyjątkowo, poświęcasz każdej postaci uwagę, za co mam ochote cię wyściskać, bo zwykle blogi skupiają się na jakiejś dziewce która miała wielkie szczęście, hajtnęła się z którymś z 1D, i mogę czytać tylko o ich perypetiach. a tu mam cały wachlarz historii!
UWIELBIAM TEN ŻEŃSKI KĄCIK! Klub szalonych (nie) dziewic, hahaha.
I Larry. Stary, dobry Larry. Ja tam chcę, żeby Olive tak samo jak Jeanette zaakceptowała Harolda i Lou. Ten czworokącik ciekawie się zapowiada.. ;>
dobra kończę, bo po wypiciu paru butelek coli musze lecieć do ubikejszyn, a stoję i piszę i ledwo wytrzymuję.
kurde po co ja to mówie?! chyba coś mi dosypali do tego picia.
kocham cieeeeeeeee,
Av.
Kochaaaaaaaaaaam ! :*
OdpowiedzUsuńJaki Larry jest uroczy *________* Kocham ich :D W ogóle całe opowiadanie jest świetne :P A Blair i Zayn się kiedy pogodzą ? :P xx
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww genialny *_____* LARRY I W OGÓLE , MOGŁABYM TO CZYTAĆ GODZINAMI. TO JEST LEPSZE OD KSIĄŻKI ! KOCHAM CIĘ ZA TO CO ROBISZ X
OdpowiedzUsuńczekam aż Zayn i Blair się pogodzą bo chcę jakieś migdalonko na zgodę ! haha *_____* czekam nn x
OdpowiedzUsuńmasz ogromny talent, pisz książke
OdpowiedzUsuńMatko boska ! Zapomniałam skomentować, zabij mnie -,- Jak zawsze rozdział godny mistrza ! *le szacun* , czekam na następny. x
OdpowiedzUsuńGENIALNE ! BOSKIE ! MASZ TALENT ! CZEKAM NA WIĘCEJ ! KOCHAM CIĘ !
OdpowiedzUsuńsuper, czekam na następne :* <3
OdpowiedzUsuńdodaj następny bo nie mogę się już doczekać ! uwielbiam to :*
OdpowiedzUsuńjej jaki Larry genialne to jest ! xxx
OdpowiedzUsuńfajneeeee
OdpowiedzUsuńhttp://fifi1d.blogspot.com/ zapraszam do mnie :)