wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 9: "Chess"

(perspektywa Valerie)
Po powrocie z balkonu do dziewczyn znowu zadzwonił mi telefon.
- Heath, nie przyjadę dzisiaj – odparłam od razu.
- No to nie będziesz miała pracy. Jezu, czy ty naprawdę musiałaś polecieć do tych dziecinnych lalusiów?
- Prawie wszyscy są w moim wieku, a jeden rok starszy od ciebie – odgryzłam się. – Nie da rady tego przenieść na pojutrze? Jutro wieczorem wracam do domu… - obgryzłam skórkę przy paznokciu.
- A gdzie jesteś?
- U Jade.
- TEJ Jade?
- Moje życie prywatne nie powinno cię interesować – prychnęłam.
- Dobra, spotkamy się pojutrze.
- W parku – dodałam.
- W parku – powtórzył. – O czwartej.
- Jasne. Narka – mruknęłam i rozłączyłam się.
- Właściwie co to za praca? – zagadnęła Jeanette, podsuwając mi miskę z chipsami.
- A ja wiem? - wzruszyłam ramionami, zjadając chipsa. – Pewnie na lewo, ale wisi mi to – dodałam.
Resztę wieczoru spędziłyśmy oglądając maraton „Strefy ‘P’” na MTV, a potem pokazałam dziewczynom „Requiem dla snu”. Pod koniec filmu mało się nie porzygałam, jak zawsze, ale był genialny. Perełka kina „jesteśmy przeciw nałogom”. No i ten Jared Leto… Zjadłyśmy zapiekankę na wynos kupioną w sklepie naprzeciwko, mnóstwo chipsów i każda wypiła z cztery piwa(i więcej niż kilka kieliszków czystej), więc byłyśmy wstawione i rozchichotane.
- Już druga rano? – parsknęłam śmiechem, opierając się nogami o oparcie kanapy i leżąc do góry nogami.
- Mhm – czknęła Jeanette. – Znowu do tej godziny nie śpimy – zachichotała.
- Ja idę spać – mruknęłam i zamknęłam oczy, ale to nic nie dawało, więc ułożyłam się wygodnie i… odpłynęłam.
Rano obudziłam się z kacem. Głowa bolała mnie jak diabli, więc mijając śmieci na palcach poszłam do kuchni. Jeanette i Blair ułożyły się na podłodze, a gdy znalazłam się w kuchni, Jade popijała tam wodę.
- Masz aspirynę? – jęknęłam, siadając w samych majtkach i koszulce Liam’a na blacie. Pokiwała głową i dała mi tabletkę oraz szklankę wody. – Ja pierdziele, takiego kaca to ja nie miałam od… dziesiątej klasy?
- No ja też – związała włosy niedbały koczek. – Ale warkocz ci się trzyma widzę – dodała, uśmiechając się.
- Taa – mruknęłam i zastanowiłam się, kiedy zdążyłam się przebrać w prowizoryczną piżamę. – Ej, czyje to majtki?
- To prezent – odparła szybko. – Uparłaś się, że chcesz tą koszulkę do spania.
- Nie pamiętam tego – pokręciłam głową. – Ale mniejsza z tym. Czas sprawdzić telefon…
„10 połączeń nieodebranych od: Mama”
- Fuck – mruknęłam i oddzwoniłam do rodzicielki. – Hej mamo, jestem u Jade, żyję i mam tylko dwa szwy na głowie – wyrecytowałam.
- Aha, no dobra… Kiedy będziesz w domu?
- Emm… Wieczorem. Kończę, zjem śniadanie i idziemy na zakupy – rozłączyłam się, upiłam łyk wody, a potem wyszłam szybko na balkon i zapaliłam papierosa. Ciepłe promienie słoneczne grzały skórę na mojej nodze i twarzy. Po dwóch papierosach ubrałam się w koszulę Jade i swoje spodnie. Warkocz zostawiłam, chodź miałam się go ochotę pozbyć w cholerę. Zjadłyśmy w czwórkę śniadanie i jęczałyśmy, jak bardzo boli nas głowa.
- Muszę iść – mruknęła Blair i poprawiła błyszczyk na ustach.
- Gdzie się wybierasz? – spytała Jeanette robiąc sobie makijaż.
- Zayn do mnie dzwonił i… chce się ze mną spotkać – przegryzła wargę. – Ale po tym, co powiedziała wczoraj Jade, pewnie chce powiedzieć, że mu się cholernie narzucam i wezwie policję czy coś.
- Nie bądź taką pesymistką – pocieszyła ją blondynka.
- Ja tam nie wiem, ja chyba JUŻ wracam do domu. Nudzę się i rozpierdala mi głowa – jęknęłam.
- Nie, nie, ty mi dzisiaj porobisz za modelkę – zatrzymała mnie Jeanette.
- Co? – uniosłam brew.
- No zauważyłam, że jak się schlałam to coś zaprojektowałam. I poniszczyłam ci ciuchy, Jade, sorry – dodała przepraszająco.
- Jeśli będą wyglądać tak zajebiście jak twoje ciuchy normalnie, to się nie obrażę.
- Ja w każdym razie idę – żachnęła się Blair. – Pa! – posłała nam całusa i wyszła, stukając obcasami.
Jeanette pokazała mi swoje projekty. Najbardziej spodobała mi się przerobiona na sukienkę-miniówkę biała bokserka z napisem zrobionym czarnym pisakiem -  „BITCHES SMOKES” do której włożyłam czarne, połyskujące leginsy i buty na obcasie. Warkocz nadal tkwił na mojej głowie.
- Nie mogę pozować – westchnęłam, stojąc już ubrana przed aparatem Jeanette na zewnątrz kamienicy Jade.
- Dlaczego? – zdziwiła się.
- Bo mam szwy, a leginsy źle wyglądają na protezie. Ty pozuj – zachęciłam ją.
- Ale ty jesteś ładniejsza.
- Ta, jasne – prychnęłam i wyciągnęłam papierosa. Gdy wypuszczałam dym z ust, przyjaciółka zrobiła mi zdjęcie. – Co ty odwalasz?
- To wygląda genialnie. Pal dalej – popędzała mnie i robiła zdjęcia, jak palę papierosy. Ok, to było dziwne, ale najwidoczniej artyści tak mają.
(perspektywa Blair)
Po wyjściu z mieszkania Jade udałam się od razu pod kompleks chłopaków. Czekał tam na mnie Zayn i pocałował mnie w policzek na powitanie.
- To gdzie idziemy? – spytałam obojętnie, bo wiedziałam, że więcej niż przyjaciółmi nie będziemy.
- Chcę zrobić nowy tatuaż – uśmiechnął się. – I ty mi pomożesz wybrać.
Do studia tatuażu szliśmy dobre pół godziny, rozmawiając o głupotach, śmiejąc się i wygłupiając. Już nie widziałam w nim potencjalnego chłopaka: co najwyżej dobrego przyjaciela. Skoro podobała mu się Jade, a on jej nie, to nie miałam się czego obawiać, powie mi ktoś. Jasne. A fanki? Nie, nie chciałam być przez nie pożarta żywcem.
Nigdy jeszcze nie byłam w takim miejscu jak London Ink Studio. Był to ogromny kompleks tatuażu i piercing’u. Ja swoje robiłam w małym salonie mojej kuzynki z Belfast. Zayn’a było stać na to, co najlepsze, więc to mnie nie zdziwiło.
- Blair, to mój kumpel, Matt. Matt, to jest Blair, mówiłem ci o jej niesamowitych tatuażach… - przestawił mnie chłopakowi z kolczykiem w brwi i tatuażem z prostym napisem… „tattoo” na prawym, umięśnionym ramieniu. Był wysokim, dobrze zbudowanym brunetem o ciemnoniebieskich oczach. Uśmiechał się do mnie w szelmowski sposób, a ja udawałam, że mnie to nie rusza.
- Moja kuzynka Mary je robiła – wyjaśniłam.
- Profesjonalna robota – ocenił, patrząc po mnie i mrugając. – Ok, Zaynlord, co dzisiaj?
Zaynlord? Ej, czy to nie ksywka, którą potajemnie dałyśmy z Jeanette Zayn’owi? Skąd oni o tym wiedzieli?
- Zaynlord? – spytałam na głos.
- Taa, przeczytałem to na Twitterze od jakiejś fanki – machnął ręką i zaśmiał się. - Co masz taką minę?
- Bo ta fanka… to ja albo Jeanette – przegryzłam wargę, a szatyn objął mnie ramieniem i wybuchnął śmiechem, na co brunet się skrzywił. – Dobra, miałam ci pomagać z tatuażem, zdawaj się na moją łaskę. Co tam masz, Matt? – żachnęłam się.
- Arabskie napisy. Pod każdym jest tłumaczenie jakby co. Macie pół godziny na wybór, bo ja mam teraz do zrobienia tatuaż na osiemnastkę – odparł i wszedł do gabinetu, bo mi siedzieliśmy w takiej jakby poczekalni, ale z kanapami, ciasteczkami na stolikach i w ogóle.
- Osiemnastka… Też miałem wtedy pierwszy tatuaż…
- A ja trzeci – zastanowiłam się. – No chyba.
- To ile ty masz lat? – zdziwił się.
- W styczniu skończyłam osiemnaście, ale tatuaże robiłam dużo wcześniej.
- Aha – pokiwał głową. – Okej, który ci się podoba?
- To twoje ciało, ty decyduj – powtórzyłam mu swoją odwieczną mantrę przed zrobieniem tatuażu.
Obejrzeliśmy z dziesięć stron napisów, ale żaden nie spodobał się Malik’owi na tyle, żeby mógł go sobie wytatuować. W końcu pokazałam mu na coś, co mi się spodobało:
- „Rób to, co kochasz” – wyrecytowałam tłumaczenie, patrząc w jego piwne oczy.
- Pokaż – zabrał mi katalog. – To jest super – stwierdził, akurat kiedy Matt do nas podszedł. Zayn pokazał mu wzór, a ten pokiwał głową.
- To zapraszam do gabinetu. Panie też mile widziane – dodał, spoglądając na mnie.
Patrzyłam, jak robi Zayn’owi tatuaż i wiedziałam, że to boli, ale mnie to nie ruszało. Wiele razy przez to przechodziłam, on też. Tatuaż znalazł się na wysokości lewego barku. Wyglądał zajebiście na opalonym i umięśnionym ciele muzyka.
- Smaruj go tym przez dwa tygodnie. Jak nic się nie będzie potem paskudzić, to możesz przestać – podał mu tubkę z kremem tatuażysta, a mi wizytówkę. – Zadzwoń w wolnej chwili – mrugnął do mnie. To było totalnie żenujące, zważywszy na obecność Malik’a.
Piosenkarz nasmarował sobie tatuaż, ubrał koszulkę i wyszliśmy ze studia.
- To jeżeli to wszystko to ja już pój… - zaczęłam.
- Nie chciałabyś tu zostać? – spytał nagle, a ja zastanowiłam się, wpatrując się w przestrzeń, po czym zamrugałam szybko i pokręciłam głową.
- Bangor to mój dom, ja… zawsze lubiłam duże miasta, ale… może dopiero po studiach. Mam jeszcze prawie dwa lata liceum – dodała.
- No tak, ja wcześniej zdawałem egzaminy końcowe – westchnął. – Po prostu czuję, że… nie wiem, to takie głupie – kopnął kamień przed siebie.
- Postaram się nie śmiać głośno, wierz mi, robiłam gorsze głupoty. Jak wczoraj: upiłam się, głowa mi pęka, a Jeanette poprzerabiała ciuchy Jade.
- Czuję, że jesteś moją bratnią duszą – wyznał, patrząc mi w oczy.
Zatkało mnie. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a potem je zamknęłam i głęboko oddychałam.
- Widzisz? Głupota – pokręcił głową, pesząc się.
- Nie, Zayn, to nie głupota, tylko… to było głębokie – starałam się wyjaśnić i na tym skończyła się nasza rozmowa, bo zobaczyliśmy na horyzoncie Valerie i Jeanette pijące kawę i machające do nas. Podeszliśmy do ich stolika, chłopak pochwalił się nowym tatuażem.
- Ja bym zrobiła tatuaż, ale po pierwsze, nie wiem jaki, a po drugie: no cóż, brak kasy – westchnęła Valerie.
- A gdzie zgubiłyście Jade? – spytałam.
- Dzisiaj ma dzień z Niall’em, bo wieczorem jedzie na kilka dni do mojego wujka, do Paryża – wyjaśniła Jeanette.
No tak, Paryż, Francja, wielki świat. Wiedziałam, że Jean chętnie by tam wróciła, bo od małego projektowała sukienki dla lalek, a potem dla siebie i koleżanek. Była też fotografką, ale akurat ten talent odziedziczyła po swoim tacie, który był synem irlandzkiej modelki i brytyjskiego biznesmena. W sumie Jeanette miała francusko-irlandzko-brytyjskie korzenie, ale uważała się za rodowitą Francuzkę, gdyż w Paryżu spędziła większość życia. Ja od maleńkości śpiewałam, co tylko leciało w radiu, z wierzy czy z czegokolwiek. Ale przed występami publicznymi zawsze miałam wielki strach, nie lubiłam pokazywać się na scenie.
Po kawie z Zayn’em i dziewczynami piosenkarz zaproponował partyjkę… szachów w ich kompleksie. Zdziwiona i jednocześnie rozbawiona zgodziłam się, a Valerie i Jeanette poszły gdzieś w daleki świat. Umówiłyśmy się, że spotkamy się na lotnisku o siódmej, a było przed lunchem, więc miałam mnóstwo czasu dla mojego kolegi.
Po przyjściu do kompleksu zastaliśmy Liam’a chodzącego gorączkowo w tę i z powrotem z góry na dół, Harry’ego pichcącego coś w kuchni i oglądającego MTV Louis’a.
- Cześć, pamiętacie Blair? – spytał w zgiełku Zayn.
- Mhmm… - mruknęli wszyscy, najwidoczniej mając mnie gdzieś. A może po prostu byli zmęczeni po trasie?
- No to chodź do mnie – pociągnął mnie za rękę po schodach. Zauważyłam tylko 4 drzwi i zdziwiłam się. – A, no tak. Ta część kompleksu jest moja, Niall’a i Liam’a. A czwarte tajemnicze drzwi to łazienka – wyjaśnił i otworzył drzwi ozdobione podłużnymi karteczkami. Zauważyłam, że są na nich cytaty, z których część znałam z Twitter’a Zayn’a. Chłopak zamknął za nami drzwi i znalazłam się w pokoju, który wyglądał, jak przeciętny, męski pokój: trochę plakatów sportowców, kilka seksownych piosenkarek i aktorek, byle jak pościelone łóżko i kilka ciuchów ułożonych na krześle. Zauważyłam też toaletkę, na której było pełno szczotek, grzebieni i innych przyborów do włosów. Zaśmiałam się. A jednak Zayn naprawdę był „vain”. Na całej podłodze była wykładzina, więc na niej usiedliśmy, a piosenkarz wyjął spod łóżka planszę i pionki do szachów.
- Nie żartowałeś – parsknęłam śmiechem.
- Ale jest tu haczyk – uśmiechnął się szelmowsko.
- Nasłuchuję uważnie – spojrzałam na niego uwodzicielsko, oblizując wargi.
- Tracisz pionka, ściągasz jedną rzecz – nie znałam go od tej strony, ale to mi się, o dziwo, podobało. Tak jak publicznie u Matt’a mnie to żenowało, tak u Zayn’a w zaciszu domu było to seksowne. Co mi szkodziło? Nikt się nie dowie…
- I nawzajem – mruknęłam, mrugając do niego. Pokiwał głową i dostałam białe pionki, a on czarne. Gra szła nam oboju dobrze, więc żadne z nas nie traciło pionków, gdy nagle…
- Raz, dwa, trzy… - wyliczyłam i zgarnęłam trzy pionki, szczerząc zęby i unosząc znacząco brew. Szatyn westchnął i ściągnął buty oraz koszulkę. – Nie ma, buty to jakby jedno – dodałam, a on ściągnął skarpetki, pokazując mi język. Potem ja straciłam jeden, więc ściągnęłam buty. Rozsiadłam się wygodnie, oglądając swoje pomalowane na różowo paznokcie u nóg, a chłopak zbił mi kolejne dwa pionki. Wzdychając pozbyłam się bluzki i spódniczki. Genialnie, Blair, siedzisz przed Zayn’em Malik’iem w samym staniku i rajstopach. Postanowiłam skupić się na grze, chodź półnagi chłopak mnie rozpraszał. Załatwiłam jego kolejny pionek, więc chciał sięgnąć po pasek do spodni, żeby je zdjąć, ale ja zrobiłam to za niego. A potem spojrzeliśmy sobie z pasją w oczy i zaczęliśmy namiętnie całować. Szachy wbijały mi się w tyłek i jęknęłam, co Zayn musiał odebrać jako zachętę, bo zdjął mi rajstopy i jedyne co nam pozostało do zdjęcia, to bielizna. Przenieśliśmy się z całowaniem na łóżko. Położyłam się na Zayn’a i przejechałam językiem po jego rozpalonym torsie, aż do brzucha. Podczas gdy ja zauważałam pod slipkami jego erekcję, on rozpinał mi stanik, a drugą ręką sięgał pod łóżko, wyciągając prezerwatywę. A potem… po prostu to zrobiliśmy, kończąc po niecałych 5 minutach obustronnym orgazmem. Po seksie przytuliłam się do Zayn’a, a on pocałował mnie w głowę i… zaczęłam płakać jak małe dziecko.
- Co się stało? – zmartwił się, gładząc mnie po włosach.
- Właśnie straciłam dziewictwo… właśnie z tobą… - łkałam.
- Dziewi… o cholera, chyba nie byłem zbyt… ostry? – przegryzł wargę, jak zawsze, gdy się denerwował.
- Nie – pokręciłam głową pociągając nosem. – Ale… nie chcę żeby to okazało się tylko pięknym snem – wyszeptałam.
- Nie okaże – pocałował mnie w usta.
Już miałam zadać mu to najważniejsze pytanie, od którego miało zależeć niemal wszystko, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- ZAYN, NA ROZMOWĘ!!! – to był głos Liam’a.
- Szykują się kłopoty – mruknął, zaczynając się ubierać. – Poczekaj tutaj, dobrze? – pocałował mnie w czoło i wyszedł na korytarz, a ja ubrałam swoje rzeczy i wytarłam łzy chusteczkami nawilżającymi, które znalazłam na kosmetyczce Zayn’a i przyjrzałam się sobie. Tak, Blair Cast. Jesteś już oficjalnie kobietą.

____________________________________________
Wiem, wiem, a teraz będzie: CO?! BLAIR I ZAYN TAK SZYBKO?! Oj wiem, sknociłam sprawę. Przepraszam, mam nadzieję iż szlachta czytająca to opowiadanie mi wybaczy... ;)
Rozdział z dedykacją dla Moniki (Blair). Wiem, jak czekałaś na tą scenę, hah. Kocham Cię "ciociu" :D ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
@MargaaStyles xx

27 komentarzy:

  1. O shit końcówka rozbrajająca ;d hahahaha Zaynlord <3 czekam na nn <3 zapraszam do siebie http://swagmasta-from-doncasta.blogspot.com/ @LiveMyyyLife

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaajebisty!!! Uuu Blair i Zayn ^^ dawaj szybko kolejny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow XD Faaajny ; oo

    @KiniaHoran

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :DDD

    OdpowiedzUsuń
  5. O lol :D super rozdział ;p czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O>O
    siedzę przed monitorem z oczyma wielkości spodków;D

    OdpowiedzUsuń
  7. tego się nie spodziewałam :O
    Ale dobre, dobre ;d
    Ciekawe co to za praca ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. O dzizys ; o
    Jak byl moment z przerwatywa to siedzialam z otwarta japa az do konca rozdzialu!!
    Super, jak zawsze.
    Zapraszam do siebie: http://i-look-after-u.blogspot.com/ licze na komentarz i wiecej obserwatorow.

    OdpowiedzUsuń
  9. jee.. końcówka najlepsza!!
    czekam na nn!! dawaj szybko.
    + zapraszam do mnie na komentowanie:
    http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. ojapierdziele cuuuudo jak zawsze ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. omg.. ja jak wyżej miałam japę otwartą, dopóki moja siostra nie zaczęła mi zaglądać w ekran.. chętnie zobaczyłabym projekty jean<33 czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
  12. czaaad , straciła z nim dziewictwo ! o,o świetny rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
  13. ŁEL...
    Jak miło jest sie najebać :D A zdjecia jak Valerie pali muszą być naprawdę interesujące xd Projekty Jean *-* JA WIEM ZE ONA MA TALENT XD
    Tatuaże, mraśnie. I ZAYNLORD ♥ MY Z ŻAN HAHAH
    I to z bratnia duszą jhasdjajsd *o* Morda mi się cieszyła jak to czytałam xd SZACHY i tak były najlepsze :D Dziękuję za dedykację ♥ Daddy jak zawsze musi opanowac sytuację hahhaha.
    Dawaj next :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapamiętać : Nigdy nie grać w szachy z chłopakiem sam na sam. xD Dowaliłaś z tą ostatnią sceną, ale mi się tam podoba. : P Czekam na nn ! <3xx

    OdpowiedzUsuń
  15. rozdział jest świetny!!;D haha rozbierane szachy.. hmm muszę to wypróbować..;p czekam na kolejny!;D<3

    OdpowiedzUsuń
  16. o żesz kurde zajebisty jest *________________* ahhhhhh ten koniec Zayn i Blair <3 Perfecto XX

    OdpowiedzUsuń
  17. LI WKRACZA DO AKCJI *-*
    cudowny rozdział, uwielbiam, przy Zaynlordzie nie mogłam sie ogarnąć ze śmiechu :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozbierane szachy ... Ej, to wcale nie jest głuupi pomysł. ;P . Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  19. fuck, jaką rozmowę ?! Dawaaaaj dalej!

    OdpowiedzUsuń
  20. Od dzisiaj gra w szachy nigdy już nie będzie taka sama, nic nie poradzę, że na samą myśl o rozstawionych pionkach zaczyna chcieć mi się śmiać. Jestem okropnym zbokiem nie ukrywając tego xD
    Dobra nie spodziewałam się takiego rozwoju wypadków, zastanawia mnie jednak bardziej cóż tragicznego urodziło się Liamowi, że już na gwałt potrzebował Zayna oO
    Lubie projekt bokserki, sama je w taki sposób męczę. Oryginalność to podstawa ^.^
    Czekam na dalszą część i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział oraz nowy wygląd bloga !

    OdpowiedzUsuń
  22. woow świetnie piszesz strasznie mi się podoba twój blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. oluuudziee mega rooozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  24. 25 Bijacz dajesz rozdział ♥
    a seszyn wyszła świetnie aparat cię kocha ♥

    OdpowiedzUsuń